W czwartek po południu cena ropy Brent przekroczyła poziom 80 dolarów. To najwyższy poziom od listopada 2014 roku. Dla kierowców to oznacza jedno - droższe tankowanie.
Ropa typu Brent na giełdzie paliw ICE Futures Europe w Londynie około godziny 13.25 przekroczyła 80 dolarów za baryłkę (wzrost o ok. 1 proc. w stosunku do wczorajszych notowań). Jak zauważył Reuters, to poziom nie widziany od listopada 2014 roku. W kolejnych godzinach handlu kurs utrzymywał się na podobnym poziomie.
W czwartek rosła także cena baryłki ropy West Texas Intermediate. Około godziny 17.30 była wyceniana po 71,95 dolarów (wzrost o ok. 0,6 procent).
Zwyżki na stacjach w Polsce
Wzrost cen czarnego paliwa obserwujemy już od dłuższego czasu, co odbija się także na cenach na stacjach paliw w Polsce.
W środę średnie ceny paliw wyglądały następująco: benzyna bezołowiowa 98 - 5,35 zł za litr, benzyna bezołowiowa 95 - 5,04 zł za litr, olej napędowy - 4,98 zł za litr, LPG - 2,15 zł za litr.
Doktor Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-petrol nie ma wątpliwości: podwyżki, które widzimy na krajowym rynku paliw są bezpośrednim pokłosiem sytuacji globalnej, tego, co się dzieje na rynku naftowym i walutowym. Jak ocenił, ceny te w porównaniu z początkiem kwietnia wzrosły o 35 groszy.
Bogucki zwrócił uwagę, że cena baryłki ropy Brent jest kluczowa dla rynków europejskich, tymczasem jeszcze z końcem marca płaciliśmy za baryłkę 67 dolarów, a w październiku 2017 roku kosztowała ona około 55 dolarów. To oznacza, że w nieco więcej niż w pół roku mamy 25 dolarów zwyżki.
Jakie przyczyny?
W opinii eksperta podwyżki na globalnym rynku ropy zaczęły się od porozumienia kartelu OPEC z Rosją zakładające ograniczenie produkcji surowca w celu podbicia jego ceny. Zawarte na początku 2017 roku porozumienie ma trwać do końca 2018 roku.
Do tego dochodzi wciąż nie rozwiązany konflikt w Syrii, która choć nie jest eksporterem ropy, położona jest na Bliskim Wschodzie. - Dla światowego rynku ropy, każde zawirowanie w tamtym rejonie powoduje, że inwestorom zapalają się czerwone światła - dodał Bogucki. Jego zdaniem jednak ostatni, dość gwałtowny wzrost cen czarnego złota, jest reakcją wprost na decyzję prezydenta USA Donalda Trumpa o zerwaniu zawartego w 2015 roku nuklearnego porozumienia z Iranem. - To było klasyczne dolanie benzyny do ognia - zauważył Bogucki.
Iran to trzeci co do wielkości producent ropy w OPEC. - Czyli z rynku może wypaść jeden z główny producentów, który ma dużo taniej ropy o bardzo dobrej jakości. To producent, który ze względu na wieloletnie sankcje, nie był w stanie zawalczyć o swoje miejsce na rynku - dodał prezes Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu Tomasz Pisula.
Mniej ropy z Iranu
O konsekwencjach, jakie może przynieść decyzja amerykańskiego prezydenta, podjęta wbrew sojusznikom z UE, pisał niedawno w swym komentarzu główny ekonomista PKN Orlen dr Adam Czyżewski. Jak podkreślił, obecnie owe konsekwencje trudno przewidzieć, poza tym, że najmocniej odczuje je Iran. "Przed decyzją oczekiwano, że nie będą tak dotkliwe, jak międzynarodowe sankcje z 2012 r., ze względu na prawdopodobny sprzeciw Chin i Rosji oraz brak zgody na zerwanie porozumienia nuklearnego z Iranem ze strony Unii Europejskiej" - napisał Czyżewski. Jak wyjaśnił, według szacunków IHS Markit, Iran może stracić 200 tys. baryłek dziennie eksportu ropy w 2018 r. oraz 500 tys. w 2019 r. "Zagadką jest reakcja samego Iranu, który dzisiaj deklaruje gotowość do kontynuacji porozumienia w zmniejszonym składzie, bez USA, nie wiadomo natomiast, jak zachowa się w dłuższej perspektywie" - zaznaczył główny ekonomista PKN Orlen.
Złoty i Wenezuela
Kolejnym czynnikiem, jaki wpływa na globalny rynek ropy, to sytuacja w Wenezueli - kraju, który od kilku lat pogrążony jest w kryzysie gospodarczym i społecznym, zmaga się z recesją i sięgającą 13 779 proc. inflacją oraz niedoborami żywności i leków. To wszystko grozi załamaniem się przemysłu naftowego, w kraju, który jeszcze w latach dziewięćdziesiątych produkował 10 proc. światowej ropy.
Sytuacji kierowców nie poprawia także słaby złoty. Nie dość, że trzeba coraz więcej płacić za ropę, to surowiec wyceniany w dolarach jest dodatkowo droższy po przeliczeniu na polską walutę. Obecny kurs dolara do złotego to 3,64. W połowie kwietnia było 3,35.
Nowa opłata do paliwa
Sytuacji na stacjach paliw nie poprawi szykowana przez rząd nowa opłata doliczana do paliw Przypomnijmy, że rządowy projekt nowelizacji ustawy o biokomponentach i biopaliwach ciekłych, nad którym pracuje obecnie Sejm, zakłada wprowadzenie opłaty emisyjnej w wysokości 10 groszy od litra. PKN Orlen i Lotos zapowiedziały, że ich klienci nie odczują wprowadzenia nowej opłaty, bo sfinansują ją same, ale część ekspertów ma w tej sprawie wątpliwości.
Urszula Cieślak z BM Reflex, choć przyznaje, że kluczowe znaczenie dla ostatnich podwyżek ma sytuacją na rynkach ropy i walutowym, to jednak nie wyklucza, że polskie koncerny paliwowe "lekko" przygotowują się do wprowadzenia opłaty emisyjnej. - Nie przekonują mnie te zapewnienia (Orlenu i Lotosu - red.). Przecież ta opłata będzie odprowadzana przez producentów i importerów krajowych i będzie stanowiła dodatkowy koszt dla koncernów. Pytam, z jakich pieniędzy wezmą to na siebie? Moim zdaniem będzie to czynnik cenotwórczy i element ceny detalicznej - dodała.
W opinii jednak Jakuba Boguckiego wpływ planowanej tzw. opłaty emisyjnej, która ma wejść w życie od początku 2019 roku na obecne ceny paliw na polskich stacjach "jest żaden". - Nawet jeśli byłby ten wpływ, to dopiero w przyszłości - ocenił.
Autor: mb//dap / Źródło: PAP, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com