Rynki ze spokojem oczekiwały dzisiejszej decyzji Banku Szwajcarii i nie zawiodły się. SNB zdecydował, że nie zmieni stóp procentowych - ta depozytowa nadal wynosi więc -0,75 proc.
Bank w komunikacie napisał, że będzie aktywny na rynku walutowym, czym będzie chciał osłabiać wartość franka. Jak czytamy, Szwajcaria ma wrócić na ścieżkę "pozytywnego wzrostu" w drugiej połowie tego roku. SNB utrzymuje także prognozy dotyczące inflacji.
Bardzo powoli
Jak pisze w swojej relacji z rynków Rafał Hirsch, "nowa projekcja inflacyjna SNB wskazuje, że deflacja obecnie jest najgłębsza i pozostanie na obecnym poziomie w trzecim kwartale, a potem zacznie odpuszczać".
"W 2016 będzie nieco płytsza, natomiast w 2017 inflacja ma wyjść powyżej zera, jednak nawet na początku 2018 będzie wciąż poniżej 1 procent" - czytamy. "Rynek walutowy nie reaguje na komunikat" - podkreśla Hirsch.
Zdaniem szwajcarskiego banku wzrost gospodarczy na świecie jest "słabszy" od oczekiwań w I kwartale.
15 stycznia szwajcarski bank centralny (SNB) nieoczekiwanie uwolnił kurs franka (jednocześnie obniżając stopę procentową do minus 0,75 proc.), co spowodowało panikę na rynku. W efekcie raty kredytów zaciągniętych we frankach dramatycznie wzrosły. Wcześniej SNB utrzymywał sztywny kurs, co oznaczało, że euro nie mogło kosztować mniej niż 1,20 franka. Decyzja sprawiła, że szwajcarska waluta skokowo zyskała na wartości, w tym wobec złotego. Po decyzji SNB za franka trzeba było zapłacić rekordowe 5,19 zł, choć dzień wcześniej kosztował 3,57 zł. Obecnie jest to ok. 3,8-3,9 zł.
Autor: mn / Źródło: tvn24bis.pl, Reuters