Spółki energetyczne dostały zakaz wnioskowania o podwyżki dla gospodarstw domowych na 2019 roku. I to pomimo wzrostu ceny surowców - pisze "Dziennik Gazeta Prawna". Część rozmówców gazety uważa, że zamrożenie taryf jest swego rodzaju "kiełbasą wyborczą" przed zbliżającymi się wyborami samorządowymi.
Jak czytamy w "DGP", w ciągu roku węgiel podrożał aż o 17 procent. Dodatkowo rosną ceny praw do emisji dwutlenku węgla w ramach unijnego systemu handlu. Do tej pory energetycy w takiej sytuacji od razu wnioskowali o podwyżki w Urzędzie Regulacji Energetyki w taryfie G-11, czyli dla odbiorców indywidualnych.
Teraz ma być inaczej, a odpowiedzialne za to mogą być zbliżające się wybory samorządowe.
Zamrożenie taryf?
Według informacji gazety, Ministerstwo Energii naciska na podległe spółki, by nie podnosiły cen. Resort nie odpowiedział "DGP" na pytanie o zamrożenie taryf. W przesłanej odpowiedzi wyjaśniono jedynie, na czym polega taryfowanie w URE.
Z kolei Agnieszka Głośniewska, rzeczniczka Urzędu Regulacji Energetyki, poinformowała, że "proponowane na przyszły rok stawki poznamy jesienią, gdy trafią do urzędu wnioski taryfowe".
Część rozmówców gazety uważa, że zamrożenie taryf jest swego rodzaju "kiełbasą wyborczą".
Zdaniem Aleksandra Śniegockiego, szefa projektu Energia i Klimat w Wise Europa, "wzrost taryf ma solidne podstawy. Koszty produkcji energii istotnie poszybowały, więc musi się to odbić na naszych rachunkach".
- URE powinien dopilnować, by podwyżka uwzględniała faktyczny wzrost kosztów. Natomiast sztuczne zamrażanie taryf byłoby nieodpowiedzialne i szkodliwe. Taki ruch nie tylko pogorszyłby stabilność finansową spółek i przybliżył kryzys branży, ale ograniczyłby bodźce do oszczędzania prądu oraz inwestowania w energetykę rozproszoną - mówi Śniegocki.
Obrót na giełdzie
Przed podwyżkami w ostatnim czasie ostrzegał Instytut Energetyki Odnawialnej. Z szacunków Instytutu, które opisała "Rzeczpospolita", wynika, że po 2020 roku będziemy mieli najwyższe w Europie hurtowe ceny energii i taryfy dla wszystkich grup odbiorców.
Trudno będzie zwłaszcza do 2030 roku. W tej perspektywie mali i średni przedsiębiorcy zapłacą za megawatogodzinę (MWh) nawet 381 zł, czyli o 19,2 proc. więcej niż w 2015 roku (stawki netto w cenach stałych z 2017 roku, bez inflacji). Prąd dla gospodarstw domowych podrożeje o 22,3 proc., do 316 zł/MWh, a koszty energii dla przemysłu wzrosną o 8,9 proc., do 259 zł/MWh. Do tego należy doliczyć jeszcze rosnący koszt dostarczenia prądu do gniazdek. Dla sektora MŚP stawki za dystrybucję wzrosną o 13 proc., do 291 zł/MWh, a dla gospodarstw - o 32 proc., do 317 zł/MWh - wynika z prognoz.
Autor: mb//sta / Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock