Pandemia koronawirusa sprawia, że rośnie liczba osób, które martwią się o utratę pracy lub zamknięcie własnej działalności - wynika z danych Głównego Urzędu Statystycznego. Do tej pory obawy spadały, ale realna wizja czwartej fali przekłada się na większy lęk wśród pracowników - podkreśla w swojej analizie firma rekrutacyjna Personnel Service.
Koronawirus a rynek pracy
"Dane z rynku pracy pokazują, że rosną zarówno pensje jak i zatrudnienie. To przekłada się na silną pozycję pracowników, ale wcale nie jest remedium na obawy związane z możliwym zwolnieniem. Eksperci Personnel Service uspokajają, że na korzyść pracowników przemawia deficyt kadrowy, który widać na rynku pracy, co jeszcze podbija ograniczona migracja z Ukrainy" - czytamy w analizie.
Obawa przed zwolnieniem - praca w dobie koronawirusa
Według danych GUS dotyczących koniunktury konsumenckiej w lipcu, rośnie obawa o utratę pracy w związku z pandemią. Personnel Service wyjaśnia w analizie, że jeszcze w czerwcu zdecydowany lęk o miejsce pracy lub zaprzestanie prowadzenia własnej działalności odczuwało 3,3 proc. badanych, a w lipcu ta liczba wzrosła do 4,9 proc.
Ponadto odpowiedź "możliwe, że się obawiam" wybrało w lipcu 16,5 proc. osób, podczas gdy w czerwcu 13,2 proc.. Dodano, że utraty pracy nie obawia się zaś 42 proc. pracujących - o 5,3 pp. mniej niż miesiąc wcześniej.
- Z powodu doniesień z innych państw, w których ponownie zaczyna wzrastać liczba zachorowań, nastroje wśród pracowników się pogarszają. I choć najnowsze wskaźniki z rynku pracy są optymistyczne, bo m.in. według wstępnych danych bezrobocie w czerwcu spadło poniżej miliona osób czy wynagrodzenia rosną szybciej niż zakładali eksperci, obawiamy się co przyniesie jesień. Pracowników powinno jednak uspokoić to, że po wygaśnięciu działania tarcz antykryzysowych, niewiele firm zdecydowało się na zwolnienia. To pokazuje, że pracownicy nie powinni się bać o swoją przyszłość - zauważył cytowany w informacji prasowej Krzysztof Inglot, prezes Personnel Service.
Praca a pandemia wywołana przez koronawirusa
"W badaniu GUS wzrosły również obawy pracowników związane z pogorszeniem się ich osobistej sytuacji finansowej. Według prawie 15 proc. respondentów obecna sytuacja epidemiologiczna jest dużym zagrożeniem dla ich finansów. Większość, bo 41 proc. odczuwa przeciętne zagrożenie. W ciągu miesiąca te wskaźniki uległy pogorszeniu, bo jeszcze w czerwcu o swoje finanse najbardziej obawiało się 13,5 proc. badanych, przeciętne zagrożenie czuło 38,5 proc. Spadła też liczba osób odczuwających niską obawę w związku ze swoimi finansami – z 32,4 proc. w czerwcu do 28,2 proc. w lipcu" - napisano w analizie.
- Przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw wzrosło w czerwcu o 9,8 procent rok do roku i o 2,9 procent w porównaniu do maja. Spodziewam się, że do końca tego roku dynamika płac nie wyhamuje, ponieważ firmy zaczynają się odbijać po zastoju i niepewności, a to przełoży się na tempo wzrostu płac. Wzrośnie też zapotrzebowanie na pracowników, co wynika między innymi z tego, że wyhamowała migracja zarobkowa z Ukrainy. Jeszcze w 2019 roku liczba przyjazdów pracowników z Ukrainy do Polski wynosiła nawet do 2 milionów. Teraz ta liczba to około 800 tysięcy. Widać zatem, że jest to spora luka, której prawdopodobnie jeszcze przez kolejne 2-3 lata nie uda się wyrównać - dodaje Inglot.
"Według 48 proc. badanych przez GUS, obecna sytuacja epidemiologiczna stanowi duże zagrożenie dla gospodarki w Polsce. Odsetek ten utrzymał się na podobnym poziomie co w czerwcu br., jednak spadł aż o 13 pp. w porównaniu do majowej edycji badania. Przeciętne zagrożenie, jakie niesie pandemia dla gospodarki odczuwa 42,8 proc. badanych. Małe zagrożenie deklaruje tylko 8,7 proc., natomiast brak zagrożenia stwierdziło zaledwie 0,5 proc. respondentów" - dowiadujemy się z analizy.
Źródło: TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock