- Frank przez 25 lat był najstabilniejszą walutą w świecie - mówił podczas czwartkowej debaty w Kancelarii Prezydenta Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich. - Udzielenie kredytów walutowych przez polskie banki w ostatnich kilkunastu latach realnie pomogło wybudować, setkom tysięcy osób własne cztery kąty - dodał.
W Kancelarii Prezydenta trwa debata pt. "Bezpieczne rozwiązanie problemu kredytów walutowych" z udziałem min. Macieja Łopińskiego z Kancelarii Prezydenta RP, przedstawicieli organizacji zrzeszających kredytobiorców, instytucji publicznych i bankowców.
"Najstabilniejsza waluta"
Jako pierwszy głos w dyskusji zabrał Krzysztof Pietraszkiewicz, prezes Związku Banków Polskich. - Udzielenie kredytów walutowych przez polskie banki w ostatnich kilkunastu latach realnie pomogło wybudować setkom tysięcy osób własne cztery kąty. Był to ogromny impuls dla gospodarki, ogromne wpływy do budżetu, setki tysięcy miejsc pracy w warunkach braku stabilnego, wieloletniego programu rządowego budownictwa mieszkaniowego - podkreślał.
Jak jednak dodał Pietraszkiewicz, "kredytowanie w walutach kiedy brakowało i brakuje nam nadal oszczędności wewnątrzkrajowych, szczególnie długoterminowych, wiązało się z pewną przesadną ufnością klientów, inwestorów, bankowców, ludzi nauki, że rozwój gospodarczy w Europie będzie przebiegał harmonijnie. A w Polsce, że w ciągu kilku lat, że wejdziemy do strefy euro".
Pietraszkiewicz podkreślał, że "frank przez 25 lat przedtem była najstabilniejszą walutą w świecie". - Nikt, ani politycy ani ekonomiści nie mogli przewidzieć i nie przewidzieli tego co wydarzy się w świecie po 2007 roku - zwracał uwagę.
- Zwracam uwagę, że kredyty walutowe były i są usługami zgodnymi z obowiązującym w Polsce prawem. Nikt tych umów nie kwestionował w przeszłości, ale gdy kurs walutowy zmienił się na niekorzyść część kredytobiorców ze zrozumiałych powodów zaczęła podważać umowy zawarte przed 2006 rokiem - przypominał.
Prezes ZBP podkreślał jednak, że "nie ma żadnego uzasadnienia i przyzwolenia społecznego na preferowanie klientów walutowych względem bardziej obciążonej i 3 razy liczniejszej grupy kredytobiorców złotowych". - O tym bardzo mocno chcemy powiedzieć, ponieważ odpowiedzialnością za ewentualne niekorzystne rozwiązania na pewno będą obarczani pomysłodawcy projektów - dodał.
"Potrzebne regulacje"
Z tym zdaniem nie zgodził się Maciej Pawlicki ze Stowarzyszenia "Stop Bankowemu Bezprawiu".
- Banki łupią nas w sposób nieprawdopodobny. I to jeszcze w wielu przypadkach wyprowadzają, zarobione tu pieniądze, do spółek matek po to, żeby wspomagać system finansowy w swoich krajach. Obywatel nie musi znać się na meandrach systemu bankowego i systemu walutowego - mówił.
- Państwo ma stworzyć takie regulacje prawne, żeby bank nie mógł oszukać obywatela - podkreślał Pawlicki.
- Jeżeli specjalista siedział i wyjaśniał logicznie, że frank jest jedną z najbardziej stabilnych walut na świecie, więc nie ma obawy wielkiego ryzyka kursowego. To ludzie się godzili. Tylko są dwa problemy: wprowadzono ich w błąd i całe ryzyko spoczywało na nich. Na banku spoczywało w zasadzie zerowe. I tu są potrzebne zmiany - zwracał uwagę.
Zdaniem Pawlickiego kredyty powinny być "spłacane po kursie według którego były brane, bo na takie warunki ludzie się godzili. I to też powinno być ryzyko bankowe".
- Długo drogę przeszliśmy przez te kilkanaście miesięcy, jeszcze niedawno osoby zgromadzone na tej sali mówiły, że problem nie istnieje. Myślę, że dzisiaj nikt poważny już o tym nie mówi. Widzimy ogrom tego problemu zarówno społeczny, finansowy, etyczny, prawny ale i przede wszystkim gospodarczy. Ogromne zagrożenie systemowe dla polskiej gospodarki trwania tej bomby podłożonej pod polską gospodarkę. Nie możemy dłużej trwać w tym stanie - podkreślał przedstawiciel Stowarzyszenia "Stop Bankowemu Bezprawiu".
"1000 plus Banki dla gospodarki"
Przedstawiciele frankowiczów opracowali program "1000 plus Banki dla gospodarki", którego założenia przedstawiała mec. Barbara Garlacz.
- To jest koncepcja, w której każdy wychodzi wygrany. Banki nie odnotowują jednorazowej straty. Banki rozkładają koszty przewalutowania w czasie. Klienci otrzymują pełną kompensację nadpłaconych rat, państwo bierze na siebie odpowiedzialność organizacyjną. Gospodarka na tym zyskuje - wyjaśniała.
Zapewniała, że "w relacji bank-klienci nic się nie zmienia".
- Banki mają w aktywach taką samą wartość kredytów, jak do tej pory. Nie ma żadnego przeszacowania wartości tych kredytów. Klienci płacą, jak do tej pory. Ci którzy płacili w walucie CHF płacą w walucie CHF. Ci którzy płacili w walucie PLN zaczynają spłacać po kursie średnim NBP, a zatem klienci spłacają część legalną, według kursu z dnia udzielenia i część nielegalną, czyli nadwyżkę indeksacyjną. Co miesiąc banki tę część nielegalną nadwyżek indeksacyjnych, sumę którą otrzymają od klientów przekazują do specjalnego funduszu państwowego. Jest to fundusz kompensacyjny - wyjaśniała.
Jak dodała, "jednocześnie na mocy oddzielnej ustawy klientom zostaje przyznane prawo do otrzymania zwrotu tej nielegalnej nadwyżki indeksacyjnej. Jest to wierzytelność wobec banków. Ale zwrot nie następuje przez banki, tylko klient składa do funduszu kompensacyjnego deklarację na podstawie, której sprzedaje tą wierzytelność do funduszu kompensacyjnego w zamian za wynagrodzenie miesięczne, w postaci zapłaty tej nadwyżki indeksacyjnej".
- O ile bank dokona wpłaty składek na rzecz funduszu, wierzytelność, którą fundusz przejął wobec banku zostaje umorzona - podsumowała Barbara Garlacz.
Wróciła pańszczyzna?
Marek Niechciał, prezes UOKiK, powiedział, że pomysł, który ma być wprowadzony musi rozwiązywać całość problemu. - Teraz mamy takie ryzyka, które mogą się pojawić, a które wydają nam się teraz niemożliwe. Wyobraźmy sobie, że Chińczycy budują kolejne wyspy z betonu na Pacyfiku i mamy franka nie za 4 zł, ale za 6-8 zł. Pytanie brzmi, czy propozycja ZBP rozwiąże ten problem - mówił Niechciał. - Osoby zadłużone chcą zmienić mieszkania, bo powiększyły im się rodziny. Ale jak popatrzymy na ich sytuację to przypomina mi się sytuacja chłopa pańszczyźnianego, który był przywiązany do ziemi. Te osoby nie mogą zmienić miejsca, w którym mieszkają, czy zmienić pracy. Pytanie brzmi: jakimi oni są obywatelami, skoro ich swoboda przemieszczania się jest ograniczona? - dodał prezes UOKiK Zaznaczył, że z drugiej strony nie może być tak, że przez zaproponowane rozwiązanie ucierpi cały system bankowy. - Zamiast kilkudziesięciu banków zostaną trzy, które będą mogły się zmówić i w innych fragmentach rynku nadużywać swojej pozycji. Gdy banków będzie mniej, to ucierpią też konsumenci, bo będzie mniejsza konkurencja. Rozwiązanie musi być całościowe, a nie tylko dotyczące jakiegoś fragmentu i nie może generować jeszcze większych problemów niż teraz mamy - podkreślił Niechciał.
Trzy ryzyka
Wiceprzewodniczący KNF Lesław Gajek przypomniał, że nadzór był zawsze bardzo sceptycznie nastawiony do kredytów w walutach obcych. Wśród powodów wymieniał m.in ryzyko kursowe. - To przekłada się na ryzyko kredytowe klienta i jeżeli dotknie znaczną liczbę klientów to może być problem ze stabilnością banku. A jeżeli to będzie duży bank lub wiele banków, to może być problem systemowy dla całego sektora i całej gospodarki - wyjaśniał. Drugi powód - według Gajka - to kwestia finansowania portfeli. W latach 2008-2009 NBP przygotował specjalną linie kredytową do finansowania tych portfeli, obawiając się tego, że matki-banki nie będą chciały z różnych powodów dostarczyć takiego finansowania. Wtedy to ryzyko zmaterializowało się w znikomym stopniu, ale takie ryzyko istnieje - stwierdził wiceprzewodniczący KNF. Trzeci powód dotyczy kwestii makroekonomicznej związanej z finansowaniem przede wszystkim rynku nieruchomości. - 10 lat temu dość powszechny był pogląd wśród ekonomistów, że skoro mamy problemy z oszczędnościami zbiorowymi wewnątrz kraju, to sięgnijmy do oszczędności zagranicznych. Te oszczędności były tanie, dużo tańsze niż oszczędności krajowe. Wobec tego wydawało się, że można tanio sfinansować wielką akcję rozwoju nieruchomości. Z tym związane jest ryzyko napompowania bąbla na rynku nieruchomości i poważnego kryzysu w sektorze finansowym jak i w całej gospodarce - tłumaczył Gajek.
Ludzkie tragedie
Agnieszka Wachnicka z Biura Rzecznika Finansowego opowiadała, że problematyka kredytów walutowych stanowi bardzo istotny odsetek skarg, które wpływają do Rzecznika Finansowego. - Jest to również istotny problem społeczny, nie tylko w wymiarze finansowym, ale i wymiarze poza finansowym. Często stoją za tym indywidualne, ludzkie tragedie i tego również doświadczamy w skargach, które do nas wpływają - zaznaczyła.
Autor: mb/gry / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: TVN24 BiS