Pracodawcy mają być zobligowani do płacenia wyższych wynagrodzeń netto. - Dla przedsiębiorców koszt pracy się nie zmieni, natomiast będą więcej płacić pracownikowi, a mniej dla rządu - mówi Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Pracodawców i Przedsiębiorców. Zdaniem gościa programu "Bilans" w TVN24 BiS na mocy nowych przepisów, przy zarobkach na poziomie trzech tysięcy złotych, podwyżka wyniosłaby około 600 złotych.
To ma być podatkowa rewolucja. Bardzo wyraźnie zmieniłyby się koszty pracy i zmniejszyła biurokracja. Liczba różnych składek, które obecnie płaci pracodawca, zmniejszyłaby się z ośmiu do jednej, wynoszącej 25 proc. od funduszu płac. Ponadto firma zamiast podatku 19 proc. od dochodów płaciłaby 1,5 proc. od przychodów.
Szczegóły propozycji reformy podatkowej mają zostać zaprezentowane na środowej konferencji w Sejmie.
Nowy podatek
- Dla przedsiębiorców koszt pracy się nie zmieni, natomiast - gdyby ten projekt wszedł - będą więcej płacić pracownikowi, a mniej dla rządu - mówi Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Pracodawców i Przedsiębiorców. Podwyżki miałyby wynieść kilkaset złotych dla każdego. W przypadku zarobków na poziomie trzech tysięcy złotych na rękę miałaby ona wynieść około 600 złotych - zdradza gość TVN24 BiS.
Wskazuje, że można to uzyskać "poprzez przesunięcie składek". - Jak ktoś w tej chwili zarabia pięć tysięcy złotych, to dostaje "na rękę" trzy tysiące złotych, a dwa tysiące przedsiębiorca w formie podatków musi zapłacić rządowi. Po zmianach zapłaciłby 1400 złotych do budżetu, a 600 złotych pracownikowi - wyjaśnia Kaźmierczak.
Ma na to wyeliminować "fikcyjne straty" poprzez uszczelnienie systemu podatkowego. - W Polsce 60 procent firm ma straty i nie płaci podatków. Chodzi o fikcyjne straty, żeby nie płacić podatku CIT - zwraca uwagę.
Obowiązek pracodawców
Pracodawcy mają być zobligowani do płacenia wyższych wynagrodzeń netto.
- Zmusimy pracodawców ustawowo, że przez rok nie mogą pogorszyć warunków - zapowiada gość Roberta Stanilewicza, jednocześnie zaznaczając, że nie ma obaw, by sytuacja po 12 miesiącach uległa nagłej zmianie. - Przy takim rynku pracy, jaki jest w tej chwili, to jest najlepszy moment na wprowadzanie tego - wskazuje Kaźmierczak.
Jego zdaniem "kombinacje" mogą pojawić się "w około 30 procentach powiatów, gdzie jest rzeczywiste bezrobocie". - W pozostałych 70 procentach kraju nie grozi, bo jest rynek pracownika. W Warszawie mało kto by się zdecydował na kombinacje, bo nie ma ludzi do pracy - dodaje.
Emerytury obywatelskie
Pytany, czy pomysł wiąże się ze zmianami w obecnym systemie emerytalnym, wskazuje, że "on sam likwiduje się na naszych oczach". Kaźmierczak podkreśla jednak, że ta kwestia nie zostanie poruszona na środowej konferencji, na której zostanie przedstawiony projekt reformy podatkowej.
Dodał, że projekt wprowadzenia emerytur obywatelskich ma zostać zaprezentowany w czerwcu tego roku.
Autor: mb/ms / Źródło: TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock