Mieszkania w Polsce są rekordowe drogie - wynika z najnowszych danych Narodowego Banku Polskiego, które analizują eksperci HRE Investments.
"Dane banku centralnego potwierdzają, że w otoczeniu wysokich cen, Polacy zaczynają kupować mieszkania o niższym standardzie. To tłumaczy na przykład, dlaczego z rynku jak świeże bułeczki znikają lokale z PRL-owskich bloków" - piszą eksperci.
Niższy standard
Według danych NBP za IV kwartał 2019 roku mieszkania w największych miastach Polski zdrożały o prawie 13 proc. Chodzi w tym przypadku o indeks hedoniczny, który uwzględnia nie tylko kwoty, za które Polacy kupują mieszkania na 7 największych rynkach, ale też jakość sprzedawanych lokali.
"Odczyt ten jest pewnym zaskoczeniem, bo dotychczas dostępne dane o wnioskowanych przez Polaków kredytach mieszkaniowych, zdawały się raczej sugerować, że powinniśmy mieć do czynienia z hamowaniem wzrostów cen, a nie ich przyspieszeniem" - podkreślają analitycy HRE Investments.
Jak tłumaczą eksperci, wzrost indeksu hedonicznego spowodowany jest tym, że "Polacy częściej kupują lokale o coraz niższym standardzie" i "dlatego obserwujemy w ostatnich miesiącach dane o coraz wolniej rosnącej przeciętnej kwocie kredytu, o którą ubiegają się Polacy".
Największe miasta
"Najszybciej w tym czasie drożały używane metry w Bydgoszczy (18,2 proc.), Wrocławiu (19,5 proc.) i Zielonej Górze (23 proc.). Na drugim biegunie znajdziemy Opole, Rzeszów, Warszawę, Kraków czy Białystok. We wszystkich tych lokalizacjach roczny wzrost cen mieszkań używanych nie przekroczył 11 proc." - zauważają analitycy.
Podkreślają też, że "we wszystkich dużych miastach Polski ceny mieszkań są nominalnie wyższe niż u szczytu ostatniej hossy". Dodają jednak przy tym, że to "nie znaczy wcale, że mamy do czynienia z bańką spekulacyjną na miarę tej sprzed 12 lat".
Dlaczego nie mamy teraz do czynienia z bańką spekulacyjną? Eksperci wymieniają trzy powody: wzrost cen (inflację), wyższe dochody Polaków oraz "fenomen rekordowo niskich stóp procentowych". Biorąc pod uwagę te czynniki, dochodzimy do wniosku, że ceny mieszkań teraz realnie nie są tak wysokie jak to miało miejsce podczas szczytu ostatniej hossy w latach 2007-2008.
"Nie miejmy jednak złudzeń – kryzys światowy, gwałtowne hamowanie rodzimej gospodarki, eksplozja inflacji, czy masowy exodus Ukraińców z Polski z łatwością mogą przełożyć się na wyraźne pogorszenie nastrojów na rynku mieszkaniowym. Dlatego rozważając inwestycję na tym rynku konieczna jest zachowawczość, świadomość ryzyka czy realne oszacowanie możliwości finansowych" - piszą na koniec analitycy.
Autor: kris / Źródło: tvn24bis.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock