Złoty powoli lecz systematycznie odrabiał we wtorek straty z poniedziałkowego popołudnia, kiedy to stracił 7 groszy do euro oraz blisko 9 groszy do dolara. Za europejską walutę płacono wtedy ponad 4,1 zł, a za amerykańską ponad 3,13. O 17.45 we wtorek za dolara płacono juz 3,0862 zł, a za euro 4,0223 zł.
W poniedziałek koło południa euro zatrzymało gwałtowne spadki wobec dolara spowodowane niepokojami inwestorów o zadłużenie kolejnych państw, w których obowiązuje wspólna waluta. Kurs o 17.30 ustabilizował się w okolicach 1,30 dolara za euro.
Wcześniej europejska waluta znacznie traciła zarówno wobec amerykańskiego dolara, jak i szwajcarskiego franka. Rykoszetem obrywał i złoty: za franka trzeba było już dziś płacić nawet 3,14 zł. za dolara 3,1370 w poniedziałek wieczorem.
Rano spadek kursu złotego powstrzymała poranna wypowiedź wiceministra finansów Dominika Radziwiłła. - Wykorzystując dobrą sytuację rynkową w IV kwartale bieżącego roku dokonaliśmy prefinansowania części przyszłorocznych potrzeb walutowych. Na koniec listopada posiadamy ok. 5,6 mld euro na rachunku MF. Do końca bieżącego roku możemy okresowo lub definitywnie wymienić część tych walut - powiedział wiceminister Radziwiłł. Zastrzegł przy tym, że resort finansów "tradycyjnie" nie komentuje na bieżąco swoich transakcji rynkowych lub ich braku.
W ciągu godziny od opublikowania depeszy z wypowiedzią wiceministra kurs złotego wobec euro poprawił się o dwa grosze: jeszcze krótko po godzinie ósmej za jedno euro płacono 4,095 zł, zaś po 8.50 cena ta wynosiła 4,074.
Wkrótce jednak problemy europejskiej waluty odbiły się na sytuacji złotego. Wprawdzie za euro nie trzeba było płacić dużo więcej, ale za to podrożały dolar i frank. Wszystko przez spadek euro: jedno euro można już kupić za mniej niż 1,3 dolara. To najniższy kurs od 10 tygodni.
Złoty obrywa rykoszetem?
Złoty jest obecnie niedowartościowany i na pewno wróci do poziomu poniżej 4 złotych za jedno euro - stwierdziła z kolei w TVN CNBC profesor Elżbieta Chojna-Duch. Zdaniem członkini Rady Polityki Pieniężnej nie można wykluczyć interwencji na rynku, dokonanej zarówno przez bank centralny jak i Ministerstwo Finansów. - Takie instrumenty ma zarówno resort finansów, jak i prezes NBP. W niedawnej historii zresztą stosowali je i wszystko jest możliwe - mówiła prof. Chojna-Duch.
Natomiast sam prezes Narodowego banku Polskiego Marek Belka uchyla się od odpowiedzi na pytanie o ewentualne interwencje na rynku walutowym. Zapowiadanie interwencji uznał za "złą politykę".
Belka także jednak uważa, że złoty zacznie się umacniać, gdy tylko ustąpią turbulencje na rynkach finansowych. - Złoty będzie się umacniał (...) wystarczy, że turbulencje na rynku ustąpią i złoty zacznie się umacniać. (...) Nie ma co panikować - mówił Belka we wtorek rano w RMF FM.
Prezes NBP zwrócił uwagę, że osłabienie złotego ma korzystny wpływ na eksport. - Na pewno eksporterzy są zadowoleni jeśli złoty się osłabia, ale mogliby żyć z mocniejszym - powiedział.
Rewelacyjne dane o PKB
O 10 GUS ogłosił rewelacyjne dane o PKB, który w III kwartale wzrósł o 4,2 proc., gdy prognozowano 3,6 proc. wzrostu. W ciągu dwóch godzin złoty zyskał grosik. Po 14 premier Donald Tusk zapewniał, ze Polska jest w wyjątkowo dobrej sytuacji i jest znakomicie i mądrze rządzona. Złoty jednak nic nie zyskał. Sytuacja zaczęła się zmieniać dopiero po 15, kiedy euro odbiło od dna, jakie ukształtowało się na poziomie 1.29693 dolara. Dzięki temu złoty do 18 odrobił całe straty poniesione w poniedziałek wobec wspólnej waluty, do dolara jednak odrobił zaledwie 5 groszy.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu