W ostatnich dniach złoty znalazł się na huśtawce. Oznacza to wyższe raty kredytów dla osób zadłużonych w walucie obcej. We wtorek polska waluta zyskiwała na wartości, jednak po południu sytuacja się odwróciła. Około godz. 17.15 euro kosztowało 4,19 zł, a dolar 3,07 zł.
Analitycy tłumaczą to niepokojami w czterech miejscach świata. Chodzi o aferę korupcyjną w Turcji, zamieszki na Ukrainie, ryzyko bankructwa Argentyny i niepomyślne informacje o sytuacji gospodarczej Chin.
We wtorek o godz. 23.00 bank centralny Turcji ma ogłosić decyzję po nadzwyczajnym posiedzeniu, które zostało zwołane w odpowiedzi na deprecjację tureckiej liry. W środę zaś zostanie ogłoszona decyzja Fed, czyli banku centralnego USA . Rynek oczekuje ograniczenia miesięcznej skali skupu aktywów o 10 mld dolarów. Amerykański bank centralny obecnie skupuje miesięcznie aktywa warte 75 mld dolarów, w tym obligacje skarbowe warte 40 mld dolarów oraz obligacje MBS za 35 mld dolarów.
Złoty "najsilniejszy"
Niepomyślne dane z rynków światowych powodują, że inwestorzy szukają "bezpiecznych przystani". Na rynku finansowym, za tzw. bezpieczne przystanie uważa się trzy waluty - dolara amerykańskiego, jena japońskiego i franka szwajcarskiego. To tam uciekają inwestorzy, kiedy na rynkach jest niespokojnie. Na tym tracą waluty rynków wschodzących - złoty, czeska korona, forint węgierski i turecka lira.
- Nasza gospodarka jeszcze nie jest ściśle rozwiniętą gospodarką, dlatego też nie jesteśmy w gronie walut najbardziej wykorzystywanych przez inwestorów. Jesteśmy w gronie krajów, które mają bardzo podobną strukturę gospodarki - powiedział w TVN24 Biznes i Świat Andrzej Stefaniak, diler walutowy DMK.
Dodał, że jeśli wziąć pod uwagę waluty rynków wschodzących, złoty jest w ostatnim czasie najsilniejszy. - Najbardziej traci turecka lira i węgierski forint. Złoty jest ostoją spokoju - podkreślił Stefaniak.
Sytuacja globalna
Z kolei analityk Admiral Markets Marcin Kiepas zaznaczył, że "poprawa nastrojów na rynkach globalnych, w tym zmniejszenie obaw o sytuację rynków wschodzących, przez większość wtorkowych notowań wspierała złotego, spychając w dół kwotowania par dolar/złoty i euro/złoty". - Godziny popołudniowe przyniosły jednak odreagowanie tej tendencji i polskie pary kończą fazę aktywnego handlu na poziomach zbliżonych do wczorajszego zamknięcia - stwierdził. W jego opinii w środę w dalszym ciągu sytuacja globalna, w tym obawy związane z rynkami wschodzącymi, będą stanowiły główny czynnik determinujący notowania polskiej waluty. - Z jednej strony liczyć się będzie reakcja rynków finansowych na wyniki dzisiejszego nadzwyczajnego posiedzenia Banku Centralnego Turcji. Inwestorzy poznają je przed północą. Oczekuje się, że bank, walcząc o umocnienie liry, i próbując przeciwdziałać inflacji mocno podwyższy stopy procentowe. Taka decyzja jest już w cenach. Dlatego też nie należy liczyć się z mocną reakcją liry na ewentualną podwyżkę, co pośrednio mogłoby wesprzeć złotego - mówił analityk. W opinii dilera walutowego BNP Paribas Jana Koprowskiego w momencie uspokojenia się napiętej sytuacji globalnej, złoty powinien zyskiwać. - Dzisiaj sytuacja nieco się uspokoiła, choć dwa dni były nerwowe. Dziś mamy spokojniejsze otoczenie. Czekamy na dwa ważne wydarzenia: decyzję banku centralnego Turcji - prawdopodobnie podwyżka stóp. Pytanie, o ile? To ustawi rynki na jutro, jeśli chodzi o waluty "emerging markets". Potem decyzja Fed. Pytanie, jaka to będzie decyzja? Pojawiają się opinie, że być może nie będzie chwilowo dalszego ograniczenia skupu aktywów - właśnie ze względu na obecne zawirowania. Jestem skłonny na taki scenariusz postawić - że ten miesiąc będzie takim miesiącem na wstrzymanie - żeby nie dolewać oliwy do ognia - powiedział.
Fundamenty gospodarki
Wiceminister finansów Wojciech Kowalczyk ocenił, że "obserwowane w ostatnich dniach osłabienie kursu złotego wynika z sytuacji globalnej, a nie z fundamentów polskiej gospodarki, dlatego nie jest niepokojące". - Pomimo zawirowań na rynkach "emerging", nie mamy jakichś szczególnych ruchów na rentownościach polskich obligacji - zaznaczył Kowalczyk. Pomimo sfinansowania po styczniu ponad 50 proc. potrzeb pożyczkowych na 2014 rok, Ministerstwo Finansów będzie przeprowadzało po dwa przetargi SPW miesięcznie - poinformował Kowalczyk. Plan emisji obligacji skarbowych na 2014 rok zakłada przeprowadzanie dwóch przetargów sprzedaży obligacji w miesiącu, z wyjątkiem sierpnia i grudnia, w których planowany jest jeden przetarg. - Nie zamierzamy się spieszyć, na siłę i jak najszybciej sfinansować tegorocznych potrzeb pożyczkowych. Mówiliśmy, że zakończymy finansowanie do lipca, ale przy dużym popycie na obligacje może to być wcześniej - podkreślił wiceminister.
Autor: mn/klim/kwoj / Źródło: tvn24bis.pl, TVN24 BiS, PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu