1585,50 dol - tyle trzeba było zapłacić za uncję złota w kontraktach terminowych na zamknięciu sesji na giełdzie surowcowej NYMEX. To najwyższa cena tego kruszcu w historii. Jej wzrost to wynik słów szefa Rezerwy Federalnej USA, który zapowiedział, że jest gotowy na ponowny dodruk dolara na skupowanie obligacji, aby zapewnić dopływ pieniędzy do gospodarki i tym samym utrzymać jej wciąż mizerny wzrost.
Podczas środowej sesji cena uncji z sierpniowych kontraktów wzrosła o 23,50 dol. W sumie przez siedem kolejnych sesji złoto zdrożało w sumie o 103 dol. Podrożało też srebro. Cena uncji z wrześniowych kontaktów wzrosła aż o 7,1 proc. do 38,15 dol., co jest najwyższym kursem zamknięcia od 31 maja.
Skąd wziąć pieniądze, by wspierać wzrost?
"Ucieczka w kruszce", uważane niemal od zawsze za najpewniejszą lokatę kapitału to skutek rosnącego strachu przed pogłębieniem się kryzysu zadłużenia i sugestii kolejnego ilościowego luzowania polityki pieniężnej w USA.
Bo problemy Stanów Zjednoczonych wyglądają coraz poważniej. Szef Fed Ben Bernanke powiedział w środę wieczorem, że kierowana przez niego instytucja jest gotowa podjąć dodatkowe działania wspierające, "jeśli rozwój sytuacji w gospodarce będzie wskazywał, że byłoby to wskazane". A to oznacza po prostu pompowanie w gospodarkę rządowych pieniędzy. Biorąc jednak pod uwagę, że USA wyczerpały ustawowy limit długu, oznacza to skupowanie obligacji na rynku dodrukowanymi, a więc wartymi coraz mniej dolarami.
Według najnowszej prognozy banku centralnego USA, PKB powinien wzrosnąć w tym roku o 2,7 do 2,9 proc. W kwietniu Fed przewidywał wzrost 3,1-3,3 proc. Obniżono też prognozę na rok przyszły. Amerykański PKB ma wzrosnąć o 3,3-3,7 proc., zamiast - jak przewidywano poprzednio - o 3,5-4,2 proc.
Źródło: PAP, pb.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu