Po fali strajków pojawiły się informacje, że PO chce ograniczyć prawa liderów związkowych, a obecne zmiany w prawie pracy "uwalniają" spod ich wpływu małe firmy. - Użyjemy wszystkich środków, prawnych i bezprawnych, aby chronić interesy pracownicze - mówił w TVN CNBC Biznes przewodniczący OPZZ Jan Guz. - To nie będzie żadna rewolucja - odpowiada PO.
- Zadaniem związków zawodowych jest ochrona praw pracowniczych i reprezentowanie ich interesów wobec pracodawców - mówił szef Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych. Podkreślił, że obecnie forsowane przez rząd zmiany w kodeksie pracy godzą w te interesy i pozbawiają pracowników ochrony organizacji związkowych. Chodzi między innymi o zmiany przepisów dla firm zatrudniających poniżej 10 osób, które będą mogły zwalniać kobiety w ciąży, czy osoby w wieku przedemerytalnym, a związki nie będą mogły występować w ich obronie.
Związkowcy obawiają się, że proponowane zmiany mogą pośrednio wpływać na ograniczanie roli ich organizacji, o czym PO mówiła już wcześniej.
Zacznie się od dialogu, skończy rewolucją?
Jan Guz przyznał, że chociaż żadna z obecnych rządowych propozycji jest nie do przyjęcia, to liczy on, że na posiedzeniu Komisji Trójstronnej, w której biorą udział przedstawiciele związków, pracodawców i rządu, uda się wypracować kompromis korzystny dla każdej ze stron.
Gdyby wszystko na świecie odbywało się zgodnie z literą prawa, nie byłoby rewolucji. guz o prawie
Na pytanie, co zrobi OPZZ, jeśli rząd mimo braku ich zgody zacznie wdrażać nowe przepisy, odpowiedział: - Wezwiemy swoje organizacje do protestów. Użyjemy wszystkich środków także tych niezgodnych z literą prawa. Gdyby wszystko na świecie odbywało się zgodnie z nią, nie byłoby rewolucji - mówił. - Rządzący chętnie się obwarowują uwarunkowaniami, które nie pozwalają otwarcie występować przeciwko łamaniu praw pracowniczych - dodał.
Kontrowersyjne zmiany
Przeciwko próbom wprowadzenia przez rząd zmian w kodeksie pracy oprócz związkowców protesuje także sejmowa opozycja. Marek Borowski z LiD powiedział w czwartek, że nowe przepisy cofną Polskę do "wyzysku kapitalistycznego rodem z XIX wieku".
Z kolei szef klubu PiS Przemysław Gosiewski wysłał w piątek list do wicepremiera, ministra gospodarki Waldemara Pawlaka, w którym apeluje o przedstawienie szczegółów proponowanych przez rząd "antypracowniczych" - według PiS - zmian w Kodeksie Pracy.
Gosiewski argumentował, że proponowane zmiany są "bardzo poważnym ograniczeniem praw pracowników i to najsłabszych grup". Z kolei poseł PiS Stanisław Szwed ocenił, że niektóre propozycje zmian w Kodeksie Pracy są "niekonstytucyjne".
PO: nie będzie rewolucyjnych zmian
Przewodniczący klubu parlamentarnego PO Zbigniew Chlebowski zaapelował z kolei do opozycji i związkowców, aby nie straszyli opinii publicznej radykalnymi zmianami w prawie pracy. - To nie będzie żadna rewolucja - mówił Chlebowski. - Wszelkiego rodzaju zmiany będą konsultowane na Komisji Trójstronnej i to tam będzie ustalany zakres ewentualnych zmian - uspokajał.
Dodał też, że komisja "Przyjazne Państwo" nie będzie pracować nad tymi oraz zapewnił, że ułatwienie prowadzenia działalności gospodarczej nie będzie się odbywać "kosztem pracowników".
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES