Europejskie banki zaangażowały na rynkach wschodzących ponad 3 biliony dol. w kredyty, czyli cztery razy więcej niż amerykańskie instytucje. Jeśli sytuacja w krajach takich, jak: Turcja, Indie, Brazylia i RPA się pogorszy, banki w UE może czekać ciężki okres.
Już w zeszłym roku na rynkach wschodzących dochodziło do zawirowań - waluty Indonezji, Turcji i Indii mocno traciły. Wycofywanie się inwestorów z tych krajów ciągnęło też w dół lokalne giełdy. Po kilku miesiącach względnego spokoju początek tego roku znów wprowadził niepokój.
W zeszłym tygodniu gwałtownie spadały kursy walut: RPA, Argentyny, Turcji, Indii i Rosji. Analitycy obawiają się, że pociągną one za sobą silniejsze gospodarki. Inni wróżą kolejny kryzys.
Zamieszanie na rynkach
Reuters wskazał sześć europejskich banków, dla których niesie to największe ryzyko. Listę otwiera drugi co do wielkości bank hiszpański Banco Bilbao Vizcaya Argentaria (BBVA), za nim są: austriacki Erste Bank, brytyjski gigant HSBC, hiszpański Santander, wywodzący się z Wielkiej Brytanii Standard Chartered i mający siedzibę w Rzymie UniCredit. - Jeżeli na zamieszanie (na rynkach wschodzących) nałożyłaby się jakaś negatywna informacja z rynku chińskiego, to mogłoby to bardzo przestraszyć graczy - powiedział analityk BOŚ Marek Rogalski. Jego zdaniem w ciągu kilku tygodni kapitały będą jednak wracały do krajów rozwijających się i sytuacja się ustabilizuje. Więcej wątpliwości ma analityk Deutsche Banku Matt Spick. - Turbulencje na rynkach wschodzących mogą być prawdziwym problemem w 2014 roku - ocenił. - Jeśli połączymy wahania walut z potencjalnymi mniejszymi dochodami i złymi długami, to zobaczymy obraz zagrożeń, na jakie wystawione są banki - dodał Spick. Według niego sześć najbardziej narażonych na ryzyko banków europejskich (których nazw nie wymienił) ma ponad 1,7 bilionów dolarów w aktywach na rynkach wschodzących.
Niestabilność polityczna
Niepokój inwestorów i spadek kursów walut krajów rozwijających się wynika z niestabilności politycznej w konkretnych krajach, słabnącego wzrostu drugiej największej gospodarki świata, czyli Chin, a także wygaszania amerykańskiego programu pobudzania gospodarki. Rynek w reakcji na te wieści przenosi aktywa z państw, w których można wprawdzie więcej zarobić, ale występuje większe ryzyko, do krajów bezpieczniejszych. To z kolei przekłada się na osłabianie się walut gospodarek wschodzących. Na pomoc walutom swych krajów, starając się minimalizować straty, ruszyły niektóre banki centralne. Tak zrobił Ludowy Bank Chin i centralny bank Indii; w zeszłym tygodniu bank centralny Turcji radykalnie podniósł stopy procentowe. Nie uspokoiło to jednak inwestorów. Reuters zwrócił uwagę, że kryzys na rynkach wschodzących może uderzać banki na różne sposoby. Załamanie lokalnej waluty może np. negatywnie wpłynąć na raportowane zyski lub posiadany kapitał; straty mogę też wynikać z wyższych stóp procentowych (trudniejszego dostępu do kredytu).
Bezpieczne kroki
Według analityków BBVA i UniCredit są najbardziej zaangażowane i narażone na pogorszenie się sytuacji w Turcji. Santander w Brazylii, a Standard Chartered i HSBC mogą być dotknięte problemami w Indiach i Indonezji. Z kolei trzeci co do wielkości brytyjski bank komercyjny Barclays jest najbardziej narażony na potencjalne problemy w RPA. Europejskie banki w reakcji na kryzys ograniczyły liczbę kredytów zagranicznych i zostały zmuszone do zwiększenia swoich kapitałów. Dzięki temu mają być bardziej odporne na kryzysy. Zgodnie z danymi przytaczanymi przez Reutersa, europejskie banki wciąż mają ok. 12 proc. swoich aktywów na rynkach wschodzących, z których czerpią około jedną czwartą swoich dochodów. Według informacji Banku Rozrachunków Międzynarodowych (Bank for International Settlements), europejscy kredytodawcy mają zaangażowane w pożyczkach w krajach rozwijających się ok. 3,4 biliona dolarów.
Z kolei rosyjskie ministerstwo finansów podało we wtorek, że odroczy zakupy na rynku walutowym, aby w czasie, gdy rubel słabnie uzupełnić jeden ze swoich ważnych funduszy. Resort poinformował, że przeniesienie ponad 200 mld rubli do Funduszu Rezerwy jako nadzwyczajne przychody postrzegane jest jako wywieranie presji na rubla. We wtorek rosyjska waluta osiągnęła rekordowo niski poziom do dolara - 41,17.
Autor: mn/klim/kwoj / Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock