Jeśli z tego powodu otwierać szampana, to co najwyżej "małpkę" - tak ekonomista Piotr Kuczyński ocenia wynegocjowanie przez rząd nowych zasad liczenia naszego długu publicznego w UE.
Premier Donald Tusk uzgodnił z szefem Komisji Europejskiej Jose Manuelem Barroso, że środki zgromadzone w OFE nie będą wliczane do wylicznaego przez KE długu i deficytu publicznego Polski. Dalsze negocjacje będą dotyczyć tego, czy do długu będzie można zaliczyć całość środków przekazanych OFE, czy tylko ich część - na przykład zainwestowaną w obligacje.
"Potrzeby pożyczkowe nie zmaleją"
Zdaniem ekonomisty Piotra Kuczyńskiego, ta zmiana to sukces, ale tylko jeśli chodzi o stosunki z UE.
- Będziemy mogli się szybciej starać o wejście do strefy euro, a Unia nie będzie wszczynać wobec nas procedury nadmiernego deficytu. Ale jeśli chodzi o nasze potrzeby pożyczkowe, to tu nic się nie zmieni - tłumaczył Kuczyński. - Z punktu widzenia rynków, czyli spekulantów nasze potrzeby pożyczkowe nie zmaleją - dodał.
Zrezygnują ze zmian w OFE?
Kuczyński wyraził też obawy, że wynegocjowanie nowych zasad liczenia długu, może sprawić, że odłożona na bok zostanie reforma systemu OFE. - Tylko sprawa zadłużenia sprawiła, że rząd spojrzał na OFE. A ten system trzeba zmienić - przekonywał.
Jak wytłumaczył, jego zdaniem koszty prowadzenia OFE są zupełnie niewspółmierne do efektów. - Poza tym uważam, że na akcjach można stracić nawet w długim terminie i pieniędzy emerytów nie należy wsadzać w te instrumenty - dodał.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24