Z poleconym do spożywczego? Paczka nadawana na stacji benzynowej? Takie wizje snuje "Gazeta Wyborca", zapowiadająca falę likwidacji placówek Poczty Polskiej. Z mapy ma zniknąć niemal półtora tysiąca z nich, a założenia zmiany odpowiednich przepisów zatwierdził już rząd.
Wymóg utrzymywania co najmniej 8240 placówek wynika wprost z Prawa pocztowego. Tymczasem prezes Poczty Polskiej Andrzej Polakowski uważa, że tylko restrukturyzacja sieci - czyli mówiąc wprost likwidacja znacznej liczby "okienek" jest jedyną szansą na przetrwanie firmy.
Argumenty prezesa Poczty Polskiej przekonały resort infrastruktury, który przygotowuje nowelizację prawa pocztowego. Jej założenia już zatwierdziła Rada Ministrów: firma będzie mogła zmniejszyć liczbę placówek o 1478. W miastach będzie musiało pozostać co najmniej 3335 placówek (dziś ma 3809), a na wsi co najmniej 3427 (dziś ma 4534). Resort infrastruktury chciałby przeprowadzić ustawę przez parlament tak, by zaczęła obowiązywać najpóźniej z końcem czerwca.
"Nie jest jednak tajemnicą, że zmiany dotkną w pierwszej kolejności poczty na wsiach i małych miasteczkach, gdzie mieszka mniej więcej połowa Polaków" - stwierdza "Gazeta Wyborcza". Jak wylicza, straty przynosi 91 proc. wiejskich placówek - takich które mieszczą się poza siedzibami gmin.
Poczta miałaby przekształcać takie poczty w agencje prowadzone przez prywatnych przedsiębiorców, Taka agencja przyjmuje listy, przekazy pocztowe oraz paczki do 10 kg. Teraz takich placówek jest juz ponad 3 tys., a koszty każdej z nich są o 2/3 niższe od kosztów "zwykłego" urzędu pocztowego.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24