- Ograniczenie urlopu na żądanie, skrócenie przedemerytalnego okresu ochronnego oraz ograniczenie uprawnień związków zawodowych przy zwalnianiu pracownika - to główne propozycje zmian w kodeksie pracy o których pisze "Gazeta Wyborcza". Postulowane przez pracodawców zmiany trafiły już za pośrednictwem komisji "Przyjazne Państwo" do Komisji Trójstronnej.
Pakiet zaproponowanych przez pracodawców zmian przesłał do Ministerstwa Pracy szef sejmowej komisji Przyjazne Państwo Janusz Palikot (PO). Nad propozycjami pracują już zespoły Komisji Trójstronnej, czyli przedstawiciele rządu, pracodawców i związków zawodowych. Cała komisja zajmie się nimi we wrześniu. Pomysły pracodawców zmierzają do uelastycznienia przepisów i zmniejszenia praw pracowników.
Skrócona ochrona
Jednym z takich przywilejów jest okres ochronny przed zwolnieniem, który obecnie zaczyna się cztery lata przed wiekiem emerytalnym. Resort pracy proponuje skrócić go do dwóch lat.
Wiceminister pracy Radosław Mleczko przekonuje, że ograniczy to zwolnienia "prewencyjne". Zdaniem resortu, pracodawca, który w perspektywie ma "utrzymywanie" przez cztery lata wchodzącego w okres ochronny pracownika ma większą pokusę, żeby go zwolnić, niżby miał w sytuacji, gdyby ten okres trwał dwa lata.
Zwolnić przed zniknięciem
Kolejna propozycja to ograniczenie uprawnień związków zawodowych przy zwalnianiu pracownika. - Dziś pracodawca musi zasięgnąć opinii związku przed wypowiedzeniem pracownikowi umowy o pracę zawartej na czas nieokreślony lub przed zwolnieniem dyscyplinarnym - mówi Mleczko. Według wiceministra prowadzi to do patologii. Pracownik dowiaduje się od związkowców, że chcą się go zwolnić, i nagle choruje. Zwolnić go wtedy nie można.
Resort chce więc, aby pracodawca nadal występował o opinie, ale już po wręczeniu wypowiedzenia. - Jeśli po wręczeniu wypowiedzenia związki zawodowe przekonają pracodawcę do zmiany decyzji, może tę opinię uwzględnić i za zgodą pracownika wycofać wypowiedzenie. Jeśli nie zmieni zdania, taka opinia pozostanie również argumentem dla sądu pracy - mówi wiceminister Mleczko.
Kac jednodniowy i uzasadniony
Ostatni postulat dotyczy urlopu na żądanie, czyli tzw. kacowego. To urlop brany w sytuacji wyjątkowej, gdy pracownik nie może wcześniej ustalić wolnego z pracodawcą. Ostatnio taki urlop jako formę strajku masowo wykorzystywali np. celnicy. Rząd nie zamierza urlopu znosić, ale planuje utrudnić jego wykorzystanie. Nie będzie można go brać "jednym blokiem", a więc po kolei cztery przysługujące dni. Pracodawcy chcą też, by pracownik miał obowiązek uzasadnić urlop na żądanie.
Kto gdzie odpuści?
Resort pracy i pracodawcy, chcąc przeforsować te zmiany będą musiały do nich przekonać związkowców. A łatwo nie będzie. - Związki muszą opiniować zwolnienia. Argumenty, że ludzie mający być zwolnieni dowiadują się o tym od związków i idą na chorobowe, mnie nie przekonuje. Ufam lekarzom i wierzę, że jak wypisali zwolnienie, to pracownik jest chory - twierdzi mówi Janusz Łaznowski z NSZZ "Solidarność", członek zespołu prawa pracy w Komisji Trójstronnej.
Przedstawiciel "S" jest też przeciwny skróceniu okresu ochronnego z czterech do dwóch lat. Ale już Wacław Czerkawski, wiceprzewodniczący należącego do OPZZ Związku Zawodowego Górników w Polsce deklaruje: - Możemy z rządem o tym rozmawiać. Czekamy jednak na argumenty.
Obie centrale związkowe przyznają, że najłatwiej będzie porozumieć się w sprawie zmian urlopu na żądanie. - Ten urlop zastał pomyślany dla osób, które coś nagle spotkało, np. niemożność dojazdu do pracy. Nie może to trwać jednak czterech dni - twierdzi Łaznowski.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu