Chaos polityczny w Grecji wywołał duży niepokój na rynkach. Inwestorzy czekają na nowe wybory parlamentarne w Grecji, które odbędą się 17 czerwca. W środę, pośród obaw o przyszłość strefy euro, spadały zarówno notowania akcji, jak i kurs europejskiej waluty.
Kolejne wybory w Grecji będą swoistym referendum na temat miejsca Grecji w strefie euro, a inwestorzy obawiają się, że radykalnie lewicowa i antyreformatorska partia SYRIZA, która w wyborach 6 maja uzyskała drugie miejsce, zdobędzie jeszcze więcej głosów.
Jeżeli w Grecji powstanie rząd, który odrzuci zobowiązania państwa wobec zagranicznych - kredytodawców - mogą oni nie wypłacić Atenom następnej transzy pakietu pomocowego, który dotąd ratował kraj przed bankructwem. Wykluczenie Grecji ze strefy euro może się okazać nieuchronne.
Pesymizm rynków wynika z obawy o stabilność całej strefy euro. Ewentualne bankructwo Grecji może wywołać efekt zarazy i sprawić, że kryzys zadłużenia i zbyt wysoka rentowność państwowych obligacji pogrążą kolejne zagrożone państwa.
Tendencja spadkowa
W środę kurs euro do dolara spadł do najniższego poziomu od czterech miesięcy i wynosił 1,27 dol. Notowania akcji postrzeganych jako bardziej ryzykowne aktywa spadały w środę od początku sesji na giełdach europejskich, a w Atenach spadki były bliskie poziomu najniższego od 20 lat.
Główny brytyjski indeks FTSE 100 poleciał o blisko 1 proc. do 5381 pkt, a niemiecki wskaźnik DAX stracił nieco więcej i spadł do poziomu 6338 pkt. Francuski indeks CAC-40 stracił 0,1 proc., schodząc do 3037 pkt.
Rosło oprocentowanie papierów dłużnych Hiszpanii i Włoch, głównie ze względu na obawy przed efektem zarazy. Jeśli Grecja wyjdzie ze strefy euro, powstanie precedens, a sytuacja może się powtórzyć w innych krajach obciążonych zadłużeniem publicznym.
Rentowność 10-letnich obligacji hiszpańskich wzrosła do 6,33 proc., a włoskich - do 5,85 proc. Taki poziom oprocentowania jest wciąż niebezpiecznie bliski krytycznego poziomu 7 proc. Uważa się, że przy takiej rentowności obsługa długu staje się na dłuższą metę niemożliwa.
"Niech EBC kupuje włoskie obligacje"
- Uwaga inwestorów skupi się teraz na ryzyku zarażenia greckim kryzysem innych zagrożonych krajów strefy euro - poinformowali ekonomiści banku Credit Agricole.
Niepokój na rynkach papierów dłużnych sprawił, że spread, czyli różnica w rentowności 10-letnich obligacji hiszpańskich i niemieckich, sięgnął w środę w pewnym momencie 500 pkt bazowych (spadła potem do 480 pkt) i był najwyższy od 1999 roku, czyli odkąd wprowadzono wspólną walutę.
Według hiszpańskich ekspertów wysokość spreadu przekroczyła tym samym niebezpieczną barierę psychologiczną.
- Teraz bardziej niż kiedykolwiek wcześniej konieczne jest, aby Europejski Bank Centralny - jedyna instytucja, w której mocy jest ustabilizowanie rynków długu - zainterweniował, kupując obligacje, nie tylko hiszpańskie, ale również włoskie (...) W przeciwnym razie strefa euro może się rozpaść - powiedział szef madryckiej firmy konsultingowej AFI, Emilio Ontiveros.
Jak najdalej od Grecji
W Grecji bankierzy usiłują zapobiec panice i masowej likwidacji depozytów w greckich bankach. Kapitał ucieka jednak z kraju, a w ostatnich dniach Grecy wyciągnęli ze swych kont setki milionów euro. W poniedziałek prezydent Grecji Karolos Papulias poinformował przywódców najważniejszych partii, że według danych zebranych przez bank centralny klienci wycofali z banków co najmniej 700 mln euro, a po dodaniu zamian obligacji na niemieckie bundy - z banków odpłynęło około 800 mln euro.
Powołując się na nieoficjalne źródła bankowe, Reuters podał, że we wtorek Grecy wycofali z banków podobne sumy.
Niepokój dosięgnął nawet giełd azjatyckich, na których odnotowano duże spadki - japoński indeks Nikkei 225 spadł o 1,1 proc., a Hang Seng - indeks Hongkongu - o 3,2 proc.
W USA optymizm giełdy, po otwarciu sesji, podtrzymywały dobre dane dotyczące amerykańskiej gospodarki, ale nastrój na Wall Street popsuła informacja o nowych wyborach w Grecji i w trakcie sesji nie następowały spodziewane wzrosty - podała agencja AP.
Sondaże wskazują, że kolejne wybory w Grecji nie przełamią impasu, lecz raczej umocnią partie skrajnie lewicowe, przeciwne oszczędnościom, których od Grecji domagają się MFW, Komisja Europejska i Europejski Bank Centralny w zamian za pomoc finansową.
Źródło: PAP