Niemiecki wicekanclerz i minister gospodarki Sigmar Gabriel (SPD) w obszernym artykule na łamach "Frankfurter Allgemeine Zeitung" wyraża opinię, że Google mógł już osiągnąć tak dominującą pozycję na rynku, iż "trzeba poważnie rozważyć" podział tej firmy.
Zdaniem Gabriela takie posunięcie byłoby wyjściem ostatecznym, by zapobiec systematycznemu wypieraniu konkurencji przez tego internetowego giganta. Wicekanclerz zwrócił uwagę, że w przeszłości dzielenie przedsiębiorstw bywało konieczne w takich dziedzinach, jak dostawy elektryczności i gazu, by zapobiec nadużywaniu przed pojedynczą firmę jej dominującej pozycji.
"Płacimy danymi osobowymi"
"Za każdym razem, kiedy szukamy z pomocą Google'a, Google szuka nas, gromadzi o nas informacje, które mogą być wykorzystywane do spersonalizowanej reklamy, ale które z zasady są też do dyspozycji naszego banku, naszej kasy chorych, naszej firmy ubezpieczeniowej, a w razie potrzeby - wywiadu. I nie ma nic za darmo, płaci się danymi osobowymi - i jeśli nie będziemy uważać, to w końcu (będziemy płacić) także osobistą i społeczną wolnością" - napisał Gabriel.
Wicekanclerz podkreślił, że "Europa opowiada się za przeciwieństwem totalitarnej idei", polegającej na uczynieniu z każdego szczegółu ludzkiego zachowania, emocji i przemyśleń "obiektu kapitalistycznej strategii marketingowej".
"Do godności człowieka należy przede wszystkim prawo do samostanowienia, także i zwłaszcza w kwestii jego osobistych danych" - dodał, wypowiadając się następnie przeciwko temu, by nieograniczona potęga rynkowa jednego podmiotu dyktowała wszystkim innym warunki udziału w rynku.
Dyktat monopolisty
"Niemcy, ale także wszyscy inni partnerzy, którzy chcą się przeciwstawić dyktatowi internetowego monopolisty, są bardzo zainteresowane tym, by Europa działała wspólnie. Tylko w ten sposób możemy zapobiec wygrywaniu jednych przeciwko drugim (...)" - podkreślił.
Gabriel zwrócił uwagę na wyrok Trybunału Sprawiedliwości UE, który uznał, że Google musi usuwać z wyników wyszukiwania linki dotyczące danych osobowych osób prywatnych, jeśli zechce tego sam zainteresowany, a informacje go dotyczące są "nieistotne lub nieaktualne".
Dotychczas internetowy gigant bronił się przed wymazywaniem niektórych wyników wyszukiwania, określając takie praktyki jako cenzurę. Twierdził, że nie kontroluje danych, ale jedynie udostępnia szukającym informacje, które i tak są dostępne w internecie.
Szansa na obronę
Gabriel wskazał, że - zgodnie z orzeczeniem Trybunału - Google nie może omijać europejskich standardów tylko dlatego, że gromadzi i przetwarza dane poza Unią Europejską. "Obywatele Europy otrzymują dzięki temu orzeczeniu szansę bronienia się przed (...) wyzyskiwaniem ich osobistych informacji".
"Walka o demokrację epoki cyfrowej jest walką o samostanowienie człowieka" - napisał Gabriel na zakończenie.
Autor: ToL / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: google.com