Przy obecności byłego prezydenta Lecha Wałęsy minister skarbu Aleksander Grad przedstawił w Sejmie informację o sytuacji polskich stoczni w Szczecinie, Gdańsku i Gdyni. W debacie poseł PiS Jacek Kurski nie bez złośliwości zaapelował do PO, by ratowała kolebkę polskiej "Solidarności".
Grad zaczął od tego, że od razu po przejęciu władzy PO podjęła decyzję o powołaniu koordynatora ds. prywatyzacji. - Komisja Europejska oczekiwała od Polski jednego partnera do rozmów - powiedział.
Jego wystąpieniu z sejmowej galerii przygląda się Lech Wałęsa w towarzystwie posła PO Sławomira Rybickiego.
Winny PiS
- Gdyby nie pomoc rządu stocznie by upadły, nie przez decyzję Komisji Europejskiej, ale przez złą sytuację ekonomiczną. Rząd wprowadził program oszczędności w stoczniach, co przyczyniło się do poprawy ich kondycji finansowej. Zapanowaliśmy nad kosztami i nowymi zobowiązaniami - tłumaczył Grad. Jak dodał, dzięki działaniom rządu Tuska, który zapewnił w zakładach stoczniowych normalną produkcję, teraz możliwa jest ich prywatyzacja.
Minister skarbu wyliczał błędy swoich poprzedników za rządów PiS. - Prywatyzacja była źle przygotowana i promowana, dlatego zgłosiło się bardzo mało inwestorów. Rząd PiS nie robił nic, by ograniczyć rosnące straty - zwracał się minister skarbu do swoich poprzedników z PiS. - Dlaczego nikt nie rozpatrzył oferty inwestora w sprawie wszystkich trzech stoczni, która wpłynęła do MSP w czerwcu 2007 roku - pytał szef resortu skarbu. Dodał, że ministerstwo ponownie wznowiło rozmowy z Fortis Intertrust.
Przeszkadza zadłużenie
Według Grada, mamy ogromne zadłużenie, dlatego tak trudno rozmawiać z Komisją Europejską. - Występowałem trzykrotnie do Komisji Europejskiej, aby od nowa, na innych zasadach, wszcząć proces prywatyzacyjny stoczni. Otrzymaliśmy trzykrotną odmowę. Jaki będzie wynik wrześniowych negocjacji - nie wiem - przyznał. Komisja Europejska dała Polsce czas do 12 września na przygotowanie nowych planów restrukturyzacji stoczni.
Plan restrukturyzacji
Szef resortu skarbu poinformował w Sejmie, że ministerstwo wydzieliło 3 kategorie nieruchomości w programach restrukturyzacyjnych stoczni. - Znajdą się one w umowach prywatyzacyjnych - powiedział Grad. Pierwszą kategorią są nieruchomości zbędne, które są opisane przez zarządy spółek. Zostaną one sprzedane przez stocznie. Przychody z tego tytułu zasilą procesy restrukturyzacyjne stoczni. Drugą kategorię stanowią nieruchomości, które znajdują się m.in. pod pochylniami w Gdańsku. - Jeżeli uda się je sprzedać, także zasilą stocznie - zapowiedział minister skarbu. Trzeci rodzaj nieruchomości to te, których nie wymieniono w programach restrukturyzacyjnych i nie są one określone jako zbędne.
Minister podkreślił, że Polska jest przygotowana na ewentualną negatywną decyzję Komisji Europejskiej w sprawie polskich stoczni. - Nie będzie to najlepsza wiadomość, ale nie oznacza końca świata - powiedział. Dodał, że to PiS źle traktował inwestorów i stąd teraz zagrożenie ze strony Komisji Europejskiej. - Nie można mówić komuś, kto chce kupić trzy jabłka, żeby nabył je w trzech różnych terminach - mówił Grad w stronę posłów PiS.
Ratujcie kolebkę polskiej "Solidarności"
Po wystąpieniu ministra skarbu i posła Aziewicza z PO do ataku ruszyła opozycja. W imieniu PiS na mównicę wyszedł Jacek Kurski. - Na sali jest Lech Wałęsa, są też polscy stoczniowcy. Witamy bohaterów "Solidarności". Rewolucji nie zrobił jeden człowiek, ale wielu ludzi - podkreślił. Od razu zapowiedział, że nie da się dyskutować merytorycznie ze względu na napastliwy ton polityków PO. - Mamy do czynienia z propagandową próbą osłony własnej niemocy. Białą księgę może sobie pan powiesić na gwoździu i patrząc na nią, wspominać miesiące własnej niekompetencji - mówił do Grada poseł PiS. Wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski kilka razy zwracał Kurskiemu uwagę i zapowiadał, że może mu odebrać głos. - Gdyby za to się odbierało głos, to musiałby pan milczeć do końca świata - kontynuował złośliwości Kurski.
Westerplatte stoczni
Według Kurskiego, od kilku dni PO sugeruje Komisji Europejskiej negatywną decyzję w sprawie stoczni. - Temu służą głosy o Trybunale Stanu, ale Westerplatte polskich stoczni jeszcze się broni - podkreślił. Dodał, że już raz - za rządów Jerzego Buzka - sprzedano kolebkę polskiej "Solidarności".
- Nie czas dziś zrzucać winę na PiS za stocznie, które ratowało. Nie wywieszajcie białej flagi. Walczcie o polskie stocznie przy naszym wsparciu - mówił Kurski.
Zarzuty polityka PiS nie pozostały bez odpowiedzi. Na mównicę ponownie wyszedł minister Grad. - Odraczanie wyjazdów do Komisji Europejskiej to właśnie polityka białej flagi. Tak skutecznie ratowaliście stocznie, ze zostawiliście je z długami. Mieliście ideologię w głowie, a nie ekonomię. Ale z tego nie dacie ludziom wypłaty - zakończył minister skarbu.
Gasnące światełko
Również lewica wini poprzedni rząd za to, że nie przyłożył się wystarczająco do prywatyzacji stoczni.
- Rząd PiS zaprzepaścił nasz dorobek. To rząd SLD na bazie masy upadłościowej Stoczni Szczecin zbudował Stocznię Szczecińską „Nowa” i tą droga trzeba było podążać. Przez zaniechanie tego cofnęliśmy się w procesie prywatyzacji stoczni i straciliśmy wiele czasu – mówił Stanisław Wziątek z klubu Lewicy.
Podkreślił, że Lewica widzi i docenia wysiłek ministra skarbu, który od kilku miesięcy intensywnie pracuje nad prywatyzacją stoczni.
Jego zdaniem jednak te działania skazane są na porażkę, bo praktycznie nie ma szans, żeby KE zgodziła się na dalszą pomoc z budżetu, a to zakłada m.in. proces prywatyzacji. Zaznaczył też, że jeśli się to uda, to będzie wielki sukces.
Nieco więcej optymizmu ma Eugeniusz Kłopotek. Według PSL, mimo bardzo niekorzystnej sytuacji, stocznie uda się uratować, choć nie bez ofiar. - Możliwe, ze potrzebne będą pewne zmiany, być może zwolnienia, ale jeśli będą niezbędne, to trzeba będzie je przeprowadzić - mówił Kłopotek.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24