Jest źle, ale mogło być znacznie gorzej. Po publikacji najgorszego od 34 lat raportu z amerykańskiego rynku pracy, główne indeksy na Wall Street spadają "zaledwie" o ok. 2 proc.
W listopadzie amerykańska gospodarka straciła 533 tysiące miejsc pracy – aż tak czarnego scenariusza nie przewidywał żaden z ekonomistów ankietowanych przez agencje informacyjne. - To jest niewiarygodne. Jesteśmy na dobrej drodze do największej recesji w powojennej historii – powiedział agencji Bloomberga Nariman Behravesh, główny ekonomista w IHS Global Insight.
Jednak nawet tak złe dane nie wywołują już paniki na Wall Street. Mimo wszystko od początku sesji główne indeksy powoli, lecz systematycznie pogłębiają spadki. Po 40 minutach handlu Dow Jones tracił już 2,2 proc., osiągając wartość 8.188 pkt. Indeks S&P500 zniżkował o 2,2 proc., schodząc do poziomu 826 pkt. Nasdaq spadał o 2,2 proc., notując wynik 1.414 pkt.
W gronie blue chipów wyróżniają się walory General Motors, które drożeją o 6,5 proc., po czwartkowym spadku o ponad 16 proc. Prezes spółki Rick Wagoner zgodził się na twarde warunki, jakie postawił mu jeden z republikańskich kongresmanów jako warunek rządowej pomocy. Zdaniem inwestorów rządowe dotacje dla koncernów motoryzacyjnych są juz niemal pewne.
Źródło: bankier.pl