O problemach finansowych ZUS wiadomo od bardzo dawna. Po trzech kwartałach widać jednak, jak poważna jest sytuacja. Przez dziewięć miesięcy Zakład zebrał ze składek 65,8 mld zł, a na świadczenie wydał 110,4 mld zł. - Kredyt, który ZUS będzie musiał zaciągnąć będzie większy niż planowano - nie ma wątpliwości ekspert.
Chociaż ze składek od początku roku do końca września wpłynęło o cztery mld zł więcej niż w tym okresie zeszłego roku, to wydatki na świadczenia wzrosły o 12,6 mld zł.
Dużo za mało
Braki w kasie ZUS musi uzupełnć państwo. W tym roku w budżecie na łatanie emerytalnej dziury przeznaczone jest rekordowe 37 mld zł. Tyle, że ta dziura okazuje się dużo większa i to juz na trzy miesiące przed końcem roku, a ZUS już pożycza, w bankach, żeby mieć na wypłaty świadczeń.
ZUS musi się teraz uporać z wydatkami rosnącymi szybciej niż przychody ze składek. Ponieważ musi wykonywać przepisy, a więc wypłacić świadczenia wszystkim, którzy mają do nich prawo, może stać się tak, że będzie musiał bardziej się zadłużyć, a to zawsze jest niebezpieczne wojciechowski o zus
- ZUS musi się teraz uporać z wydatkami rosnącymi szybciej niż przychody ze składek. Ponieważ musi wykonywać przepisy, a więc wypłacić świadczenia wszystkim, którzy mają do nich prawo, może stać się tak, że będzie musiał bardziej się zadłużyć, a to zawsze jest niebezpieczne - mówi Wojciechowski.
Eksperci zauważają jednak, że z dwojga złego może lepiej by było, gdyby więcej pieniędzy na ZUS przeznaczyło państwo. Powód? - Koszt obsługi długu publicznego jest relatywnie mniejszy niż tego w banku komercyjnym.
Lepiej nie będzie
Problem jest tym większy, że dziura w ZUS rośnie z roku na rok. Nie pomaga fakt, że w świetle ostatnich przepisów spora grupa osób zyskała szersze prawa do emerytur. Chodzi np. w uchwalone w 2008 roku tzw. wcześniejsze emerytury do kobiet w wieku 55 lat i mężczyzn w wieku 60 lat z niektórych branż, czy wyrok Trybunału Konstytucyjnego, która od połowy 2008 roku pozwalała przechodzić na normalną, nie wcześniejszą, emeryturę 60-letnim mężczyznom.
Do tego dochodzi też coroczna waloryzacja świadczeń oraz... kryzys, który wygania pracowników na zwolnienia lekarskie, za które również płaci ZUS. - Często to sami pracodawcy zachęcali pracowników do brania zwolnienia, bo w ten sposób mogli przerzucić na pewien czas na ZUS koszty utrzymania zatrudnionych. Nawet sami drobi przedsiębiorcy korzystali ze zwolnień, które miały pomóc im przetrwać w kryzysie - zaznaczył ekspert FOR.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24