Produkcja brytyjskiego paliwa może spaść nawet o połowę. Strajk pracowników szkockiej rafinerii w Grangemouth spowodował zamknięcie rurociągu, którym płynie ropa z Morza Północnego. Tysiąc dwustu robotników walczy tam o wyższe emerytury.
Choć sama szkocka rafineria produkuje 10 proc. brytyjskiej benzyny i oleju napędowego, jej znaczenie jest o wiele większe. Grangemouth zasila bowiem kluczowy dla brytyjskiego sektora paliwowego zakład w Kinneil. Przez rurociąg Forties trafia do niego surowiec z platform usytuowanych na Morzu Północnym. Niektóre platformy już zmniejszyły wydobycie ropy spod dna morza, a BP zamknęła rurociąg Forties. Efektem strajku jest zamknięcie rafinerii w Kinneil, będące pierwszym takim przypadkiem w Wielkiej Brytanii od 70 lat.
Kluczowy rurociąg
Przez Forties płynie codziennie ropa wystarczająca do napełnienia 700 tys. baryłek ropy. Cały brytyjski przemysł paliwowy przetwarza codziennie 1,5 mln baryłek. Łatwo więc obliczyć, że zamknięcie Kinneil spowodowało skurczenie się o połowę brytyjskiej produkcji paliw. Ponadto 1/5 zapasów gazu w tym kraju również zależy od funkcjonowania rurociągu Forties.
Niektóre szkockie stacje benzynowe ograniczają sprzedaż paliw, w niektórych w ogóle ich zabrakło. Wyspiarze chcą zabezpieczyć się na wypadek wstrzymania produkcji przez rafinerię w Kinneil. Magazynują zapasy paliwa, więc zaczyna go brakować na stacjach. - Przed chwilą słyszałem w wiadomościach, co może się stać - przyznał na stacji benzynowej jeden z kierowców. Jak twierdził, wcześniej na dwóch innych stacjach benzynowych zabrakło oleju dla jego diesla.
Rewindykacje pracowników, a rząd
Powodem strajku jest niezadowolenie ze zmian w systemie emerytalnym w Grangemouth. Premier Gordon Brown zaapelował do wszystkich stron konfliktu, aby zrobiły wszystko, by zapobiec strajkowi. Jego zdaniem nie ma on uzasadnienia. Minister John Hutton odpowiedzialny w rządzie brytyjskim za przemysł zaapelował do kierowców o nieuleganie panice i powstrzymanie się od kupowania paliwa na zapas. Z kolei minister finansów autonomicznego rządu Szkocji John Swinney przestrzegł sprzedawców benzyny przed korzystaniem z okazji do windowania cen.
Międzynarodowe reperkusje strajku
Już sama zapowiedź strajku brytyjskich naftowców była jednym z czynników, który w ub. tygodniu spowodował bezprecedensową hossę na światowym rynku ropy. Ceny ropy na największym na świecie rynku amerykańskim doszły w ostatnich dniach do niespotykanego dotąd poziomu 120 dolarów za baryłkę. Dalsze perturbacje na ważnym rynku brytyjskim mogą podnieść ceny światowe jeszcze wyżej.
Obawy producentów
Tymczasem brytyjscy producenci ropy i gazu zrzeszeni w organizacji Oil&Gas UK zaapelowali w sobotę do rządu, by interweniował w sporze pracowniczym w największej rafinerii w Szkocji w Grangemouth, aby zapobiec groźbie zakłócenia dostaw ropy z Morza Północnego. Dyrektor Oil&Gas UK Malcolm Webb obawia się, że skutkiem 48-godzinnego strajku może być wstrzymanie lub ograniczenie produkcji "czarnego złota".
Oil&Gas ocenia, że dzienna strata z powodu wstrzymania dostaw ropy rurociągiem sięgnie 50 mln funtów, z czego około połowa strat przypadnie na brytyjski budżet państwowy, który utraci przychód z podatków.
Źródło: Reuters, TVN24