W październiku w Polsce upadło 81 firm, o cztery mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku. Problemy mieli zwłaszcza producenci zaopatrujący budownictwo - poinformował we wtorek w raporcie nt. bankructw Euler Hermes. Główną przyczyną upadłości były kłopoty z płynnością finansową. Bankructw jest o 10 proc. mniej niż w ubiegłym roku, ale wciąż jest ich dwukrotnie więcej niż jeszcze pięć-sześć lat temu.
Przygotowane przez Euler Hermes dane za październik pochodzą z Monitora Sądowego i Gospodarczego. Zgodnie z nim orzeczenia sądów o upadłości w październiku dotyczyły firm o zsumowanych obrotach w wysokości ok. 680 mln złotych zatrudniających około 2,
4 tys. osób.
Problemy z płynnością finansową
"W stosunku do sytuacji sprzed roku większa była w październiku liczba opublikowanych informacji o upadłościach firm usługowych i handlowych. W ciągu dziesięciu miesięcy tego roku sądy opublikowały orzeczenia o upadłości 711 przedsiębiorstw działających w Polsce, podczas gdy w tym samym okresie ubiegłego roku było to 798 opublikowanych upadłości" - wyjaśniono w raporcie. Zaznaczono, że wrzesień był drugim w tym roku miesiącem (obok maja), gdy liczba upadłości była wyższa niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Zdaniem autorów raportu wśród przyczyn upadłości firm wymienić można kwestie związane z popytem, ale w większości przypadków decydujące były problemy z płynnością finansową. Zaznaczono, że z jednej strony firmy mają wysokie koszty stałe - w tym związane z obsługą zadłużenia na potrzeby inwestycji - a z drugiej niską rentowność sprzedaży, która jest efektem ostrej konkurencji cenowej oraz małej innowacyjności. "Pomimo lepszej niż w roku ubiegłym koniunktury w budownictwie to właśnie bankructwa producentów zaopatrujących sektor budowlany zdominowały zestawienie upadłości firm produkcyjnych" - napisano w raporcie. Spośród 15 bankrutujących firm produkcyjnych dziewięć stanowiły firmy z sektora budowlanego.
Bankrutują firmy sprzedające artykuły konsumpcyjne
"Odwrotnie w handlu hurtowym - tutaj jedynie 3 z 15 opublikowanych informacji o upadłości hurtowni dotyczyła tych sprzedających artykuły budowlane. Zdecydowana większość hurtowni, które zbankrutowały sprzedawała artykuły konsumpcyjne: żywność, ale też artykuły wyposażenia mieszkań" - napisano. W raporcie poinformowano, że wśród największych upadłości pod względem realizowanego obrotu trzy stanowiły firmy produkcyjne, tyle samo było dystrybutorów hurtowych, dwie firmy budowlane i dwie usługowe. Wśród mniejszych firm o obrotach w wysokości od kilku do kilkunastu milionów najwięcej było firm usługowych i handlowych. Zgodnie z danymi uzyskanymi przez Euler Hermes w październiku rozpoczęto dziewięć postępowań układowych. Równocześnie niepowodzeniem zakończyło się 12 postępowań naprawczych, które zmieniono na upadłość likwidacyjną.
Przełomu nie ma
Cytowany w raporcie członek zarządu Euler Hermes Tomasz Starus zwrócił uwagę w komentarzu, że mimo iż liczba upadłości jest generalnie niższa niż w roku ubiegłym, to na razie nie można mówić o przełomie. Jego zdaniem co prawda bankructw jest o 10 proc. mniej niż w ubiegłym roku, ale wciąż jest ich dwukrotnie więcej niż jeszcze pięć-sześć lat temu. "Przełomu w kwestii liczby upadłości nie mamy, ponieważ nie ma go wciąż w gospodarce, brak jest czynników postępującej i trwałej poprawy sytuacji i w ślad za tym znaczącego zmniejszania się liczby upadłości. Zarówno w skali krajowej, jak i najistotniejszego, unijnego rynku eksportowego, sytuacja jest na krawędzi poprawy" - ocenił Starus. Dodał, że słabnący popyt w Europie (i niewiele lepszy na rynku krajowym) był ewidentny jeszcze przed embargiem i wojną handlową z Rosją, które to tylko uwypukliły problemy nadprodukcji i niskiej rentowności wielu sektorów (w tym spożywczego). Według niego kilkuprocentowy wzrost wartości realizowanych inwestycji jest lepszy niż kilkunastoprocentowy ich spadek w ubiegłym roku, ale jest jeszcze zbyt słaby do pobudzenia całości gospodarki.
Autor: pp / Źródło: PAP / ABW
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu