Unia nie dofinansuje gazociągu Nabucco, który miał uniezależnić ją od Rosji - donosi "Rzeczpospolita", powołując się na doniesienia rosyjskiej agencji RIA-Novosti. Formalna decyzja ma zapaść na rozpoczynającym się w czwartek szczycie Unii Europejskiej.
Do podziału jest suma 5 miliardów euro z nadwyżki budżetowej. Przymiarki trwają już od kilku miesięcy i w styczniu mówiono o przeznaczeniu większości tej kwoty – ok. 3,9 mld euro – na inwestycje energetyczne, w tym poprawiające bezpieczeństwo dostaw surowców. Taką inwestycją byłby niewątpliwie Nabucco - wart nawet 8 miliardów dolarów rurociąg, tłoczący gaz z Azji Środkowej przez Turcję, Bułgarię, Rumunię i Węgry do Austrii.
Z informacji gazety nie wynika, jakie będą losy terminalu gazowego w Świnoujściu, który Bruksela miała dofinansować z tej samej puli pieniędzy.
Pierwsze doniesienia o oporach wobec tak znacznego dofinansowania inwestycji energetycznych pojawiły się już w lutym. TVN CNBC Biznes donosiła wtedy o sprzeciwie najwiekszych płatników netto do budżetu UE - Austrii, Holandii, Niemiec, Szwecji, Wielkiej Brytanii i Włoch.
Radość w Moskwie
Jak pisze "Rz", we wtorek rosyjska agencja RIA-Novosti podała, że projekt „znikł” z listy priorytetów i wbrew zapowiedziom nie zostanie dofinansowany kwotą 250 mln euro. Zdaniem gazety, jeśli taka decyzja ostatecznie by zapadła, byłby to duży sukces niemieckiej dyplomacji, bo to Berlin od początku ostro sprzeciwiał się propozycjom wsparcia finansowego z kasy Wspólnoty dla Nabucco.
Po styczniowym konflikcie rosyjsko-ukraińskim wydawało się, że większość państw UE przekonała się do konieczności większego uniezależnienia od dostaw rosyjskiego Gazpromu. Tuż potem – na międzynarodowej konferencji w Budapeszcie pod koniec stycznia, z udziałem ministrów państw zainteresowanych inwestycją, a także szefa KE – padały wyjątkowo silne słowa poparcia dla budowy gazociągu Nabucco.
Berlin nacisnął?
Sytuacja zaczęła się jednak zmieniać na niekorzyść tej inwestycji po wypowiedzi kanclerz Angeli Merkel, iż Niemcy oficjalnie są przeciwni wsparciu finansowemu inwestycji. Równocześnie Berlinie zwiększył naciski, by instytucje europejskie zaangażowały się w finansowanie gazociągu Nord Stream z Rosji przez Bałtyk do Niemiec, w którym oprócz Gazpromu uczestniczą też niemieckie E.ON i BASF, holenderska Gasunie i Gaz de France.
Jak przypomina "Rzeczpospolita", kilka dni temu pojawiła się informacja, że E.On finalizuje rozmowy z Gazpromem o nabyciu udziałów w rosyjskich złożach. Na czwartkowo-piątkowym szczycie może okazać się, że niemiecki sprzeciw popiera też przywódca Francji.
Rezygnacja z dofinansowania Nabucco byłaby najlepszą wiadomością dla Rosjan. Gazprom ma bowiem alternatywę dla Nabucco, czyli South Stream, który zwiększy tylko uzależnienia Unii od dostaw rosyjskiego gazu. A Gazpromowi pozwoli kontrolować eksport gazu z Turkmenistanu, Kazachstanu i Azerbejdżanu, które to kraje mają być dostawcami surowca do Nabucco - zauważa gazeta.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24