Towarzystwa Funduszy Inwestycyjnych zapewniały w marcu, że klienci opanowali emocje. Jak sie jednak okazuje, wycofali oni jednak 1,9 mld złotych - dwa razy więcej niż w lutym. Nikt się tego nie spodziewał - pisze "Puls Biznesu".
Luty, w którym z funduszy inwestycyjnych klienci wycofali 1 mld zł, branża odebrała jako sygnał uspokojenia nastrojów po styczniowej panice, gdy odpłynęło ponad 11 mld zł. Marzec miał potwierdzić, że złe czasy już minęły.
Miał, bo, jak pokazują najnowsze dane Analiz Online, klienci wciąż nie trzymają nerwów na wodzy. W marcu wycofali 1,87 mld zł, czyli prawie dwa razy więcej niż w lutym. Dane są zaskakujące, bo sytuacja na giełdzie się poprawiła.
Zaskoczenia nie kryją nawet najwięksi eksperci. - Marcowe dane mnie zadziwiły. Spodziewałem się, że będą lepsze - przyznaje Cezary Burzyński, prezes PKO TFI.
Za mało kupujących
W rezultacie aktywa zarządzane przez TFI spadły do 108,3 mld zł i są już o 9 mld zł mniejsze niż przed rokiem. Nie mówiąc o tym, że w rekordowym październiku wynosiły ponad 144 mld zł. Towarzystwa przekonują, że emocje wśród klientów ostygły. O panicznym umarzaniu jednostek już nikt nie pamięta. Jednak saldo jest dwa razy gorsze niż miesiąc wcześniej.
- Odkupienia są na standardowym poziomie. Dużo słabsza jest niestety sprzedaż. Napływy w marcu wyniosły nieco ponad 170 mln zł, tyle ile w zeszłym roku sprzedawaliśmy w tydzień. Klienci wstrzymują się z inwestycjami, czekając na wyklarowanie się wyraźnego trendu wzrostowego. Czekają też na ciekawe produkty, np. mniej związane z giełdą - mówi Cezary Burzyński.
- Sytuacja wcale nie jest zła. Umorzenia wyraźnie zwolniły, powróciły od średniego poziomu z 2007 r. Rzecz w tym, że po stronie sprzedaży nie ma jeszcze takiej siły, aby przebić umorzenia. Sprzedaż jest o 50-60 proc. niższa niż w zeszłym roku - potwierdza Adrian Adamowicz, wiceprezes Pioneer Pekao TFI. Zapewnia jednak, że wkrótce karta się odwróci.
Opanowanie i wiedza
Na największe umorzenia, drugi miesiąc z rzędu, narażone były wcale nie fundusze najbardziej ryzykowne - akcyjne. Klienci najchętniej umarzali jednostki funduszy zrównoważonych i stabilnego wzrostu.
- Te fundusze sprzedawały się najlepiej w bankach. Były chętnie kupowane jako połączenie potencjału zyskowności z kontrolą ryzyka. Część klientów inwestowała w nie, myśląc tylko o zyskowności, czyli że da się na nich szybko zarobić, a nie brali pod uwagę ryzyka. Gdy okazało się, że stracili na spadkach, wycofywali się — mówi Adrian Adamowicz.
- W fundusze akcyjne inwestowali bardziej wyedukowani klienci. Rozumieją, że wahania na rynku to nic nadzwyczajnego i w długim terminie inwestycja przyniesie zysk. W fundusze mieszane inwestowali w większości mniej doświadczeni inwestorzy, którzy bardziej emocjonalnie zareagowali na ujemne stopy zwrotu - dodaje Cezary Burzyński. Sporo pieniędzy klienci wycofali też z najbezpieczniejszych funduszy: dłużnych i pieniężnych.
Źródło: Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: TVN24