- Trzech bardzo radykalnych działaczy związkowych nie może destabilizować całego przemysłu węglowego - uważa Waldemar Pawlak. Wicepremier i minister gospodarki zapowiedział, że chce zobowiązać zarząd spółki do podjęcia działań kryzysowych.
- Zamierzam zobowiązać zarząd Jastrzębskiej Spółki Węglowej do podjęcia rutynowych działań kryzysowych, to znaczy zabezpieczenia osób, które się znajdują pod ziemią, tak aby nie nastąpiły żadne niebezpieczne czy zagrażające zdrowiu czy życiu tych ludzi zjawiska - powiedział Pawlak w Radiu ZET. - To nie jest tak, że w takich sytuacjach nie może działać normalny system zarządzania kryzysowego i to jest zadanie dla zarządzających tą instytucją - uważa wicepremier.
Waldemar Pawlak uważa też za niedopuszczalne, aby w wyniku bardzo agresywnej kampanii w czasie negocjacji doszło np. do tego, że o 20 proc. będzie podwyższone wynagrodzenie za 2007 rok. - Traktujmy się twardo, ale uczciwie, bo jeżeli dopuścimy do tego, że ten, kto krzyczy, uzyska wszystko co chce, to pozostawmy sprawę krzykaczom - dodał wicepremier.
W poniedziałek Pawlak zaznaczył, że rząd nie zamierza stawać się ani stroną ani mediatorem w sporze górników z zarządem.
Po miesiącu strajku
Około 150 górników ze strajkującej 30. dzień kopalni "Budryk" w Ornontowicach prowadzi strajk okupacyjny 700 metrów pod ziemią. Górnicy zastanawiają się nad zaostrzeniem protestu po tym, jak w piątek, po ustaleniu wstępnych warunków porozumienia, zarząd JSW zdecydował o skonsultowaniu ich z właścicielem, czyli resortem gospodarki. We wtorek górnicy mają zdecydować o ewentualnym rozpoczęciu głodówki.
Protest w "Budryku" ma charakter płacowy. Związkowcy z czterech działających tam związków chcą, by płace w tej kopalni zostały zrównane co najmniej do poziomu najgorzej opłacanej kopalni JSW, której częścią niedawno stał się samodzielny dotąd "Budryk".
JSW jest w 100 procentach spółką Skarbu Państwa.
Źródło: PAP, tvn24.pl