- To jest znak ostrzegawczy dla rządu. Jeżeli w Poznaniu dochodzi do manifestacji to znaczy, że w państwie polskim jest coś złego - mówił w programie "24 godziny" Karol Guzikiewicz o piątkowej manifestacji w obronie miejsc pracy w zakładach Cegielskiego. Jego zdaniem "coraz bardziej widać, że rząd wyprowadził związki zawodowe na ulice", ponieważ nie chce prowadzić z nimi dialogu.
Podczas piątkowych protestów, pracowników poznańskich zakładów wsparli m.in. koledzy ze Stoczni Gdańsk. Według Guzikiewicza, który jest wiceprzewodniczącym stoczniowej "Solidarności", protest był dowodem na to, że w "państwie polskim dzieje się coś złego".
Agenci na demonstracji?
Związkowiec zdominował pozostałych gości programu "24 Godziny". Jak dowodził, temu stanowi państwa winny jest brak dialogu pomiędzy związkami zawodowymi i pracodawcami, a rządem. jako przykład braku dyskursu wskazał on pakiet antykryzysowy.
- Zakłady Cegielskiego miały z niego skorzystać. Nie skorzystały, bo ta ustawa jest martwa. Rząd się kompromitował negocjując pakiet antykryzysowy. Wynegocjowane zagadnienia nie zostały przełożone na akty prawne. Pakiet antykryzysowy stał się małym pakiecikiem - atakował ostro Karol Guzikiewicz.
Nie ukrywał niezadowolenia z działań przedstawicieli władz także w trakcie samej demonstracji w Poznaniu. Jego zdaniem, w tłumie obecni byli... tajni agenci. Co tam robili? - Prowokowali - uważa Guzkiewicz.
- Co najmniej czterech tajnych funkcjonariuszy służb zostało przeze mnie zdemaskowanych. Byli ubrani na czarno, osoby w średnim wieku. Gdy zostali rozpoznani, to zniknęli - opowiadał.
Nieudana przeróbka
Sojusznika w krytyce rządowego pakietu antykryzysowego związkowiec znalazł w przedstawicielu organizacji biznesmenów: kształt w jakim ostatecznie przyjęto pakiet antykryzysowy nie podoba się również Prezydentowi Konfederacji Pracodawców Polskich Andrzejowi Malinowskiemu. - Negocjacje związków zawodowych i pracodawców nie zostały przerobione na określone decyzje prawne. (...) Urzędnicy dostali pewien wyrób końcowy, którzy przełożyli na swój sposób - tłumaczył porażkę Pakietu.
Za działania mające pomóc upadającym przedsiębiorstwom, rząd krytykował też Ryszard Bugaj. Doradca prezydenta zwracał uwagę na rozziew ekonomiczny pomiędzy biednymi a bogatymi. - Nie ma zgody na to, żeby w warunkach kryzysu, ogromnych perturbacji, nie było rozłożenia tych ciężarów w miarę sprawiedliwie - mówił.
Podkreślał też, że w Polsce jest "nędzne zabezpieczenie społeczne osób, które tracą pracę. - A w tej chwili wśród 1,7 mln ludzi jest większość ludzi prawdziwie, trwale bezrobotnych - stwierdził.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24