Według najnowszego sondażu na 11 dni przed referendum ws. złotej inicjatywy 27 proc. Szwajcarów jest "na pewno" za, 11 proc. "raczej" za, podczas gdy przeciwnych jej uchwaleniu jest "na pewno" 36 proc., a "raczej" - 11 proc. Nie zdecydowało się 15 proc.
W referendum Szwajcarzy mają wypowiedzieć się w sprawie powrotu rezerw kruszcu z zagranicy (gdzie przechowywane jest 30 proc. szwajcarskich rezerw złota), ich uzupełnienia do poziomu sprzed 2000 roku (wymaga to zakupu co najmniej 1500 ton złota) i ustanowienia 20-proc. progu zabezpieczenia w złocie szwajcarskiej waluty (obecne, w zależności od źródła, to 7 lub 8 proc.).
Dlaczego tak?
Na stronie kampanii złotej inicjatywy licznik odlicza czas pozostały do referendum zaplanowanego na 30 listopada. Organizatorzy ze Szwajcarskiej Partii Ludowej (SVP) przedstawiają na niej swoje argumenty.
Negatywne konsekwencje związane z odrzuceniem inicjatywy to:
- szwajcarska polityka gospodarcza będzie dyktowana przez Unię Europejską; - szwajcarski frank pozostanie związany ze słabą UE i słabym euro;
- W. Brytania i Kanada zachowają szwajcarskie złoto wartości 12 mld franków, które może już w ogóle nie wróci do Szwajcarii;
- drastycznie wzrośnie inflacja i koszty życia;
- szwajcarski bank centralny SNB dodrukuje kilkaset mld franków;
- frank szwajcarski osłabnie i słaba waluta osłabi też gospodarkę;
- Szwajcaria stanie się posiadaczką wartych co najmniej 400 mld franków obligacji unijnych, które mogą okazać się bezwartościowe.
Za przyjęciem złotej inicjatywy mają cztery argumenty: - Szwajcaria pozostanie silnym, niezależnym państwem nieulegającym wpływom ani USA, ani UE; - frank będzie jedyną walutą świata z (częściowym) pokryciem w złocie; - frank będzie bardzo stabilny, co prowadzi do silnej gospodarki; - SNB nie będzie mógł dłużej uprawiać hazardowej gry ze szwajcarską gospodarką, drukując setki miliardów bezwartościowych papierowych pieniędzy. Wskazują przy tym, że według danych SNB bank ten od czasu kryzysu w 2008 roku w ciągu ok. pięciu lat wydrukował ponad 400 mld franków.
Jak podaje portal snbchf, w sondażu przeprowadzonym przez berneński ośrodek gfs zaznaczyły się dotychczasowe tendencje w rozkładzie głosów w zależności od dochodów. Za są osoby o niskich dochodach, dla których oznaczałoby to podniesienie siły nabywczej, osłabionej wysokimi czynszami w rezultacie bańki w nieruchomościach z 2008 roku i kosztami głównie importowanej żywności.
Wyższe pokrycie w złocie
Przeciwni aprecjacji franka, który miałby blisko trzykrotnie wyższe pokrycie w złocie w stosunku do obecnej wysokości, są ludzie bogaci, posiadacze akcji giełdowych. Obawiają się spadku wartości tych papierów i osłabienia konkurencyjności eksportujących swoje produkty firm, jak Swatch i Nestle. To przede wszystkim ich przekonują argumenty szwajcarskiego banku centralnego SNB i rządu, przeciwnych inicjatywie konserwatywno-populistycznej partii SVP.
Ludzie o średnich dochodach wahają się i nie wykazują wyraźnych preferencji.
Zgodnie z tradycją włoskojęzyczna ludność jest za wzmocnieniem franka złotem.
Referendum może jednak nie przynieść żadnych zmian, ponieważ aby było wiążące, konieczne jest uzyskanie podwójnej większości: za propozycją musi opowiedzieć się większość obywateli i większość z 26 kantonów.
Według "Financial Timesa" "wydaje się, że kampania szwajcarskiego banku centralnego zaczyna odnosić sukcesy". Jak pisze "FT", analitycy i inwestorzy sądzą, że przyjęcie "populistycznej" propozycji SVP pociągnęłoby za sobą dla SNB wyższe koszty utrzymania powiązania kursu walutowego na poziomie 1,20 franka za euro. Kurs ten wprowadzono w 2011 roku w czasie kryzysu euro, aby zapobiec nadmiernej aprecjacji franka. Jak zauważa gazeta, w ostatnich tygodniach frank osiągnął najsilniejszy poziom w stosunku do euro od września 2012 roku.
Pierwsza pozytywna zmiana
Z kolei, jak na łamach "Forbesa" pisze zwolennik standardu złota Keith Weiner, o wiele ważniejsze od ewentualnej zwyżki cen złota w razie uchwalenia złotej inicjatywy jest to, że szwajcarskie referendum może przynieść w rezultacie "pierwszą pozytywną zmianę monetarną od dziesięcioleci".
Zdaniem innych komentatorów referendum ma duże znaczenie jako pierwsza od ponad 40 lat próba przywrócenia odpowiedzialności jednego z najważniejszych na świecie banków centralnych.
Według Weinera zmiana polegałaby na "ponownym ustanowieniu związku między złotem a bankowością i bariery dla dewaluacji waluty". Jego zdaniem kluczowym błędem w systemie płynnych kursów walutowych jest to, że "zmiany tworzą zwycięzców i przegranych. Wielkie zmiany mogą zaszkodzić bankom z portfelami kredytowymi poza własnym krajem". Dlatego, jak wyjaśnia, SNB nie dopuszcza do spadku euro poniżej 1,2 franka.
"Żeby utrzymać powiązanie waluty szwajcarskiej z euro na tym poziomie, SNB sprzedaje franki i kupuje euro. Nie istnieje granica dla tej celowej dewaluacji franka, która ograbia szwajcarskich ciułaczy z oszczędności, inwestorów i biznes" - zauważa komentator "Forbesa".
Według niego "prawdziwym celem dewaluacji franka jest ochrona szwajcarskich banków przed dewaluacją euro (...), ponieważ udzielają wielu kredytów klientom spoza kraju. Mają aktywa denominowane w euro, a wierzytelności we frankach. Ponoszą straty, kiedy euro słabnie lub frank rośnie w siłę".
Zauważa ponadto, że "kapitał szwajcarskich banków eroduje". Wskazuje, że "jeśli euro dostatecznie osłabnie, banki mogą zbankrutować. I tylko one wiedzą, gdzie leży granica, ale najprawdopodobniej niewiele poniżej obecnego powiązania na poziomie 1,2 franka za euro". Według tego zwolennika standardu złota Szwajcarom przydałaby się nowa inicjatywa referendalna w sprawie kredytów denominowanych w euro.
Autor: pp / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock