Ani Polska, ani inne kraje spoza strefy euro, nie będą brały w szczytach eurolandu. Nawet jeśli podpiszą nowy traktat o pakcie fiskalnym - twierdzi PAP, powołując się na najnowszy projekt umowy. Pytany o to na konferencji prasowej premier Donald Tusk zaznaczył, że nawet jeśli tak się stanie, nie jest to dla Polski "być albo nie być". - Trudno, nie wszystko można wygrać - powiedział. Wcześniej zapewniał, że Polska będzie jednak walczyć o to, by móc uczestniczyć w szczytach.
Pytany o ustalenia nowego paktu fiskalnego, w którym nie znajdzie się prawdopodobnie zapis o dopuszczeniu do spotkań państw grupy euro krajów, które nie posługują się tą walutą, premier odparł, że nie wszystko jest jeszcze przesądzone. - Ale to nie jest być albo nie być dla Polski. W interesie wszystkich państw UE leży, by decyzje dotyczące strefy euro rodziły się w dyskusji, w której uczestniczą wszyscy, ale my na siłę nie przeforsujemy swego stanowiska. Nie wszystko można wygrać - uznał premier.
Jak dodał, "czasem przegrywamy, nie jesteśmy wszechmocni". Zaznaczył również, że to, w jakim stanie jest Europa, nie ma związku z prezydencją Polski w UE czy jakąkolwiek inną. - Kryzys i kłopoty nie są efektem działania UE jako instytucji - podkreślił Tusk.
Wcześniej Polska domagała się, by w nowym pakcie fiskalnym znalazł sie zapis o prawie uczestnictwa w spotkaniach państw euro. Taki zapis miałby też zapobiegać podziałowi UE na strefę eurolandu i resztę. Obejmująca prezydencję Dania nie chce jednak przeforsowywać tego postulatu. Zamiast tego Kopenhaga zamierza się skoncentrować na jak najszybszym zamknięciu negocjacji, tak aby umowa była gotowa na szczyt państw UE 30 stycznia.
Walka o udział
Jeszcze przed szczytem krajów UE w Brukseli w grudniu 2011 premier Donald Tusk zapewniał, że Polsce bardzo zależy na tym, aby mieć udział w spotkaniach krajów euro bez prawa głosu. Później pojawiły się jednak w tej kwestii liczne wątpliwości, ponieważ w pierwotnej propozycji traktatu nie było takiego zapisu. Minister finansów Jacek Rostowski nie ukrywał, iż "Polska nie jest tym usatysfakcjonowana".
Chcemy zapisać zasadę uczestnictwa bez głosowania w sprawach strefy euro, bo uważamy, że jeżeli strefa euro ma naprawdę głęboko się integrować, to musi to się odbyć bez tworzenia podziałów. Minister Jacek Rostowski, wypowiedź z 20.XII
Według źródeł, na które powołuje się PAP, w najnowszej wersji umowy nadal nie przewiduje się udziału krajów spoza eurostrefy w jej szczytach. Choć podczas negocjacji zdecydowana większość państw miała poprzeć taki zapis. Ma to dotyczyć zwłaszcza tych krajów, które są zobligowane przyjąć euro, jak m.in. Polska. Jak twierdzi "Dziennik Gazeta Prawna", państwa spoza strefy euro być może zostaną jedynie dopuszczone do "niektórych punktów dyskusji" podczas spotkań eurolandu.
Ograniczony dostęp
W szczytach euro, zgodnie z obecnym projektem, nie brałby też udziału przewodniczący Parlamentu Europejskiego, który obecnie uczestniczy w szczytach całej UE. - Przewodniczący szczytu euro powinien być w bliskim kontakcie i informować uczestników umowy, których walutą nie jest euro, oraz inne kraje UE o przygotowaniach i wynikach spotkań szczytu euro. Przewodniczący będzie też informował o rezultatach tych spotkań przewodniczącego PE - pisze PAP, cytując projekt paktu.
To właśnie PE ma być obecnie głównym orędownikiem wprowadzenia zapisów, o które zabiega Polska. Jak twierdzi "DGP", parlament w swoich poprawkach zabiega o to, aby nowy pakt fiskalny nie prowadził do rozbicia jedności UE i nie ograniczał wspólnotowych mechanizmów podejmowania decyzji w łamach UE. PE ma się też domagać, aby umowa nie tworzyła nowych instytucji, działających wyłącznie na potrzeby paktu. Europosłowie mają postulować, aby zapisy paktu w ciągu 5-7 lat trafiły do unijnych traktatów.
Nie, nie mamy takiego życzenia, by wślizgiwać się na spotkania euro. Pewne kwestie dotyczą tylko państw strefy euro i tak już jest. Nie staniemy się jednym z nich uczestnicząc w spotkaniach. Minister gospodarki Danii Margrethe Vestager
Forsowanie korzystnych m.in. dla Polski postanowień może jednak utrudnić postawa Danii, która sprawuje obecnie prezydencję w Radzie UE. Nowy duński rząd chce bowiem jak najszybciej zakończyć prace nad traktatem i nie jest zainteresowany udziałem w spotkaniach eurolandu. Dania ma ten "komfort", iż przystępując do UE nie zobowiązała się do przyjęcia euro. Przyszły kształt waluty nie ma więc dla Kopenhagi takiego znaczenia, jak dla Warszawy, która zobowiązała się przyjąć euro.
- Nie, nie mamy takiego życzenia, by wślizgiwać się na spotkania euro - powiedziała we wtorek minister gospodarki Danii Margrethe Vestager. Przekonywała, że Dania chce być informowana, "ale pewne kwestie dotyczą tylko państw strefy euro i tak już jest". - Nie staniemy się państwem euro, uczestnicząc w spotkaniach - dodała.
Kwestie finansowe
W najnowszej wersji umowy zmienił się też zapis o tzw. złotej zasadzie. Zakłada ona, że roczny deficyt strukturalny nie przekracza 0,5 proc. nominalnego PKB. Za kontrolę wdrażania tej zasady miałby odpowiadać Trybunał Sprawiedliwości UE. Zgodnie z nowym tekstem, uczestnicy paktu mieliby wpisać złotą zasadę do prawa narodowego, a najlepiej do konstytucji, podczas gdy poprzednio była to konstytucja lub prawo równoważne.
PE, który bierze udział w pracach nad tekstem, nie podobał się także zapis, że uczestnicy paktu mogą się "zaciągać" nawzajem do Trybunału UE. Zapis ten pozostał, zmieniono jednak udział Komisji Europejskiej. W obecnej wersji dokumentu KE nie może podawać uczestników nowego paktu do Trybunału UE. Mogą to robić tylko uczestnicy umowy. KE może natomiast przygotowywać raporty, na bazie których kraje o tym zdecydują.
W nowym tekście 60-procentowy próg długu publicznego w stosunku do PKB nie jest poddany orzecznictwu Trybunału UE na wzór złotej zasady. Sprzeciwili się temu uczestnicy piątkowych rozmów.
Nie zdążą do 30 stycznia?
Nowy projekt umowy przedstawiciele rządów mają omówić w czwartek. Potem tekstem mają zająć się ministrowie finansów na spotkaniu poprzedzającym szczyt UE 30 stycznia. Jednak wielu komentatorów, a także sami uczestnicy rozmów mają wątpliwości, czy uda się sfinalizować prace w tym terminie.
Obecny dokument to już trzecia wersja umowy o zwiększeniu dyscypliny budżetowej, która ma uchronić przed kolejnym kryzysem. Ponieważ Londyn zablokował na grudniowym szczycie zmianę traktatu UE, nowe zasady mają być wdrożone umową międzyrządową krajów strefy euro oraz chętnych państw spoza eurolandu, w tym Polski. Pierwsza wersja dokumentu powstała w połowie grudnia. Od tego czasu kraje UE, Parlament Europejski i Komisja Europejska nanoszą poprawki.
Źródło: PAP, "Dziennik Gazeta Prawna", tvn24.pl. TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. Grzegorz Rogiński/KPRM