Szkoły zmuszają rodziców do kupowania polis ubezpieczeniowych dla dzieci, które nie są dla nich korzystne. O wyborze ubezpieczenia decyduje dyrektor placówki. Kieruje się głównie prowizjami i bonusami, jakie zapewnia ubezpieczyciel - twierdzi "Gazeta Wyborcza".
Szkoły jak zawsze na początku roku szkolnego zaczęły zbierać od rodziców pieniądze na ubezpieczenia od nieszczęśliwych wypadków. Według dziennika za 32 zł rocznie otrzymują oni polisę na 8-10 tys. zł w przypadku śmierci dziecka i 200-500 zł w przypadku np. złamania ręki czy nogi.
Dyrektor Zespołu Szkół Ogólnokształcących nr 1 im. Mikołaja Kopernika w Katowicach Teresa Wierzbicka, tłumaczy na łamach "GW", że dzięki współpracy z ubezpieczycielem szkoła dostaje za darmo polisy dla biedniejszych uczniów, nauczycieli i ubezpieczenie budynku czy sprzętu szkolnego.
Ponad połowa dyrektorów woli jednak prowizję w gotówce. Anonimowy agent ubezpieczeniowy mówi na łamach gazety, że jego firma płaci dyrektorowi nawet 1/4 zebranych składek.
Przeciwne prowizjom dla szkół jest Biuro Rzecznika Ubezpieczonych. - Firma dorzuca do oferty bonusy, ale nie za darmo. Warunki ubezpieczenia nie są już tak atrakcyjne dla rodziców. Nie obejmują niektórych wypadków, a i odszkodowania są niższe – wyjaśnia Krystyna Krawczyk z Biura.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24