Polacy obawiają się, że odcinek gazociągu Nord Stream może utrudniać wejścia do portów w Świnoujściu i Szczecinie statkom, które obecnie tu dopływają. Dlatego porty skorzystały z procedury odwoławczej wobec zgody na inwestycję. To nie koniec kłopotów Nord Streamu. Konsorcjum budujące Gazociąg Północny nie ma szans na kredyt w Europejskim Banku Inwestycyjnym.
Zarząd Portów Morskich Szczecin-Świnoujście i Urząd Morski w Szczecinie skierowały do Federalnego Urzędu Żeglugi i Hydrografii (BSH) w Hamburgu pismo z zapowiedzią zastrzeżeń do wydanego niedawno przez ten urząd pozwolenia na ułożenie odcinka gazociągu Nord Stream - pisze "Rzeczpospolita".
Tor rurociągu leży na wodach niemieckich, może jednak zagrażać statkom wpływającym do polskich portów. Niemcy przekonują, że gazociąg nie będzie utrudniać wejścia do Świnoujścia. Polacy mają jednak wątpliwości.
Wysłanie pisma potwierdza gazecie wiceminister skarbu Mikołaj Budzanowski. – To rodzaj odwołania, do którego mamy prawo. Chcemy bowiem mieć pewność, że przy wydaniu tej decyzji i ułożeniu gazociągu zostaną uwzględnione polskie interesy, a inwestycja nie zablokuje żeglugi w rejonie Świnoujścia - wyjaśnia w rozmowie z dziennikiem.
To obawa, a nie protest
Nord Stream ma przecinać dwie trasy żeglugowe do Świnoujścia. Polacy obawiają się, że może to utrudniać wejścia do portu statkom (o zanurzeniu 13,2 m) oraz blokować większe jednostki pływające po Morzu Bałtyckim (o zanurzeniu 15 m).
Z nieoficjalnych informacji wiadomo, że w wydanej przez urząd decyzji napisano, iż w miejscu ułożenia gazociągu morze ma głębokość 19 m. Tymczasem z ostatnich danych przekazanych Polsce przez niemieckie instytucje wynika, że w tym miejscu jest 17 m głębokości. Strona polska chce to wyjaśnić, bo gazociąg będzie miał średnicę 1,5 m i istnieje podejrzenie, że mógłby utrudniać żeglugę.
- Nasze pismo to nie protest przeciwko budowie gazociągu – zapewnia anonimowo w rozmowie z "Rzeczpospolitą" jedna z osób przygotowujących wniosek.
EBI nie da kredytu
To nie koniec kłopotów konsorcjum budującego Gazociąg Północny. Jak informuje "Dziennik Gazeta Prawna", nie ma ono szans na pożyczkę z Europejskiego Banku Inwestycyjnego.
Tymczasem środki potrzebne na budowę gazociągu są olbrzymie, dlatego Nord Stream potrzebuje miliardowych kredytów.
Zgody na kredyt w EBI nie chce udzielić wiceprezes banku, Marta Gajęcka. Jak uzasadnia w rozmowie z dziennikiem, celem EBI jest "integracja Europy, a nie jej rozbijanie". - Tymczasem ta inwestycja jest energetyczną kurtyną, która dzieli Europę i nie zwiększa jej bezpieczeństwa energetycznego jako całości - wyjaśnia wiceprezes EBI.
Gajęcka zapewnia jednocześnie, że jej sprzeciw nie ma związku z tym, że jest Polką (gazociąg omija Polskę). - To kwestia argumentów, a nie narodowości - tłumaczy wiceprezes.
Nord Streamem popłynie rosyjski gaz
Gazociąg Północny mają tworzyć dwie nitki o długości 1 tys. 220 km i przepustowości po 27,5 mld metrów sześciennych gazu rocznie. Będzie się zaczynał w okolicy rosyjskiego Wyborga, a kończył w okolicach niemieckiego Greifswaldu. Według planów, pierwsza nitka powinna być oddana do eksploatacji w końcu 2011 roku, a druga - w 2012 roku. Koszt projektu jest szacowany na 7,4 mld euro.
Akcjonariuszami budującego go konsorcjum Nord Stream są: rosyjski Gazprom (51 proc.), niemieckie E.ON-Ruhrgas i BASF-Wintershall (po 20 proc.) oraz holenderski Gasunie (9 proc.). Konsorcjum uzyskało zgodę na ułożenie gazociągu na wodach terytorialnych Danii, Szwecji i Finlandii.
Źródło: Rzeczpospolita, Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: TVN24