Na prima aprilis w tym roku ruszy budowa Gazociągu Północnego - decyzja zapadła. Rura ułożona na dnie Bałtyku może zagrozić jednak pracy portu w Świnoujściu. Polska może go bronić, ale - jak zauważa "Gazeta Wyborcza" - nasze ewentualne odwołanie nie powstrzyma startu inwestycji.
Jak pisze "Gazeta", polski rząd ma kilkanaście dni - do początku lutego - by ochronić port w Świnoujściu przed zablokowaniem przez rurę. Budowa gazociągu zacznie się 1 kwietnia w Niemczech i Rosji - ogłosiło w piątek kontrolowane przez Gazprom konsorcjum Nord Stream.
Rura gazociągu ma przebiegać przez Bałtyk, jak zdecydowało konsorcjum Gazpromu - ma przecinać tor wodny do portów w Szczecinie i Świnoujściu. Polskie władze już protestowały przeciw temu wariantowi, gdyż możliwe, że zagroziłby on żegludze większych statków. Nie udało się także przeforsować polskiego pomysłu, by rura przebiegała pod torem.
Za płytko
Tor do polskich portów ma głębokość 14,3 m, ale po ułożeniu na dnie rury jego głębokość zmniejszy się do 12,8 m. Jak zauważa "Gazeta", do Świnoujścia wpływają statki o zanurzeniu nawet ponad 13 m - dla nich port byłby niedostępny.
Pod znakiem zapytania stanęłaby też pogłębienie portu w Świnoujściu, tak by przyjmował on statki o zanurzeniu 15 m ("Wątpliwe, by taki scenariusz należało rozpatrywać" - ocenił niemiecki Federalny Urząd Żeglugi i Hydrografii (BSH), który pod koniec ubiegłego roku wydał decyzję o budowie gazociągu). Co jeśli poziom wód się obniży, np. w czasie upałów? "Jeśli jakiś statek nie będzie mógł przejść nad rurociągiem, będzie to niedogodność, jaką żegluga musi zaakceptować" - stwierdza BSH.
Taki przebieg rury może też zagrozić budowie gazoportu w Świnoujsciu, który miał przyjmować gaz wożony statkami z Kataru (te wymagają toru o głębokości 14,3 m).
Kto się dostosuje
BSH przyznaje, że mogą wystąpić ograniczenia w żegludze, ale Niemcy twierdzą jednocześnie, że do portu wpływa mało statków o większym zanurzeniu i problem bagatelizują. "Gazociągi zostaną naniesione na mapy. Obowiązkiem kapitana jest dostosowanie jednostki do warunków. A państwo na tych wodach nie gwarantuje odpowiedniej głębokości wody ani zanurzenia" - stwierdza BSH, cytowany przez "Gazetę".
Urząd chce wprawdzie sprawdzić, czy jednak nie lepiej wkopać rurę pod tor do polskich portów. Ale nie precyzuje nawet kto i kiedy wykona takie badania. Tymczasem datę rozpoczęcia inwestycji już ustalono.
Możemy protestować
Gazociąg Północny ma zapewnić dostawy rosyjskiego gazu do Niemiec przez co najmniej 50 lat. "Gaz z Niemiec będzie wysyłany do Danii, Holandii, Belgii, Wlk. Brytanii, Polski, Czech i innych krajów" - stwierdził niemiecki Federalny Urząd Żeglugi i Hydrografii (BSH)
Co ważne, decyzja BSH ma rygor natychmiastowej wykonalności. Jak punktuje "Gazeta", znaczy to tyle, że odwołania nie zatrzymają inwestycji, choć muszą być rozpatrzone przez Urząd.
Co zrobi polski rząd?
Rzecznik MSZ Piotr Paszkowski mówił jeszcze przed miesiącem: - Niemiecki minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle zapewniał szefa MSZ Radosława Sikorskiego, że Niemcy nie pozwolą, by Nord Stream zablokował nasze porty.
Ale zezwolenie BSH wyraźnie o tym nie mówi.
Ministerstwo Infrastruktury, odpowiedzialne za dostęp do portów - jak pisze "Gazeta" - od kilku tygodni zwleka z odpowiedzią, jak ocenia decyzje BSH.
Źródło: "Gazeta Wyborcza"
Źródło zdjęcia głównego: TVN24