- Wzrost gospodarki Stanów Zjednoczonych w nadchodzącym dziesięcioleciu i po wyjściu z obecnej recesji będzie anemiczny - przewidują amerykańscy ekonomiści. Jeszcze większym pesymistą jest noblista Paul Krugman, który prawdopodobieństwo tego, iż gospodarka USA znajdzie się znów w recesji w drugim półroczu, szacuje na 30-40 proc.
Eksperci zebrani na dorocznym posiedzeniu Amerykańskiego Stowarzyszenia Ekonomicznego w Atlancie przewidywali na ogół średni wzrost o niecałe 2 proc. rocznie w najbliższych 10 latach. Na przeszkodzie szybszej ekspansji - jaka w przeszłości zwykle następowała po recesji - stoją ich zdaniem takie czynniki jak ogromne zadłużenie konsumentów, którzy są teraz raczej skłonni oszczędzać, a nie wydawać.
Zwracano też uwagę na utrzymujące się uzależnienie niektórych największych banków od pomocy federalnej - funduszy z banku centralnego i Ministerstwa Skarbu.
Zaleczone, ale nie wyleczone
Według profesora ekonomii Uniwersytetu Princeton i laureata Nagrody Nobla Paula Krugmana, który także brał udział w spotkaniu w Atlancie, sytuacja może być jeszcze gorsza, bo drugie dno recesji jest scenariuszem bardzo realnym.
- To nie jest mało realne, to wydarzenie o 30-40 procentowym prawdopodobieństwie – powiedział Krugman. – Szansa, że wzrost będzie spowalniał tak, iż bezrobocie znów zacznie rosnąć jest większa niż 50 proc. – dodał.
Ekonomista spodziewa się iż plan zakończenia w marcu zakupów przez Fed papierów opartych na kredytach hipotecznych spowoduje wzrost oprocentowania tych kredytów, a co za tym idzie, spadek sprzedaży i cen domów. - Stymulacja gospodarki w obecnej postaci zaczyna słabnąć i przyniesie to negatywne efekty około połowy roku – mówił noblista.
Źródło: PAP, Bloomberg
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu