Globalna gospodarka znalazła już dno - uważa ekonomista Paul Krugman, ubiegłoroczny laureat Nagrody Nobla z ekonomii. - Wydaje się, że koniec świata został odłożony na później – powiedział podczas seminarium w Helsinkach.
Amerykański ekonomista podkreślił, że choć gospodarka już raczej „nie runie w otchłań”, to jej ożywienie będzie „powolne i bolesne”. Krugman stwierdził też, że trend gospodarczy w kształcie litery „W” może stać się trendem w kształcie „U”. Zdaniem ekonomisty, choć wzrost deficytów „uratował świat”, to sytuacja większości ludzi jeszcze będzie się pogarszać. Krugman prognozuje, że bezrobocie w USA będzie rosło aż do 2011 roku.
Noblista stwierdził, że niezwykle groźnym zjawiskiem było i nadal jest załamanie handlu międzynarodowego, który w jego opinii może być motorem globalnego wzrostu gospodarczego. Krugman ma wątpliwości, czy chińska gospodarka jest wystarczająca duża, by znów ten handel rozruszać i pchnąć świat na tory wzrostu.
Bez mapy
Noblista przedstawił też swoje obawy związane z przyszłymi konsekwencjami obecnego kryzysu. Wymienił wśród nich ogromne zadłużenie państw i trudności z jego finansowaniem, a także idące za tym problemy społeczne i polityczne.
Jak dodał, historia nie nauczyła nas niestety, jak najlepiej wychodzić z kryzysu. - Problem w tym, że nie mamy żadnej mapy. Jedynym modelem, na którym możemy się wzorować jest Wielki Kryzys. A on zakończył się dopiero, gdy rządy poczyniły wielkie wydatki, znane jako II Wojna Światowa. A my naprawdę nie chcemy, by to się powtórzyło - powiedział.
Źródło: Bloomberg, pb.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN CNBC BIZNES