Budowa autostrad może stanąc na dobre, a rząd może nie wysłać do Komisji Europejskiej ani jednego wniosku o dofinansowanie inwestycji drogowych. Powód? Wciąż nasze projekty dróg przygotowywane są z naruszeniem unijnego prawa i nie mają szans na pieniądze z Brukseli - pisze "Dziennik".
Oznacza to, że czekają nas opóźnienia w budowie najważniejszych dróg lub nawet strata miliardów euro. Odpowiedzialna w rządzie za unijne dotacje minister rozwoju regionalnego Elżbieta Bieńkowska zagroziła, że nie wyśle do Brukseli żadnego wniosku, który nie będzie idealnie przygotowany - podaje czwartkowy "Dziennik".
Nie tak groźnie?
Generalna Dyrekcja Dróg sytuacją zdaje się nie przejmować – Nie widzimy niebezpieczeństwa – odpowiada Łukasz Dybkowski z GDDKiA. Dzisiaj jednak, jak wynika z ustaleń ministerstwa, tylko odcinek drogi S7 Grójec – Białobrzegi mógłby liczyć na akceptację Brukseli - czytamy w "Dzienniku".
– Pani minister Bieńkowska martwi się, bo takie jest jej zadanie – uspokaja szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak.
Największy projekt Unii
Budowa blisko 650 km autostrad oraz 2200 km dróg ekspresowych w Polsce jest największym takim programem w historii Unii Europejskiej. Na ten cel Bruksela przeznaczyła łącznie około 28 mld euro dofinansowania.
Według ustaleń „Dziennika”, minister Bieńkowska poinformowała premiera, że zagrożone może być aż 73 proc. unijnej dotacji. Jaki jest tego powód? Minister ostrzega, że w GDDKiA wystąpił "istotny problem z niezwłocznym wdrożeniem działań naprawczych”.
Bezprawne drogi
"Istotnym problemem" jest między innymi to, że GDDKiA zleca dla planowanych inwestycji drogowych tylko jedną analizę ich wpływu na środowisko naturalne. Bruksela tymczasem wymaga sporządzenia dwóch - pisze "Dziennik".
Pierwsza analiza ma powstać, gdy zapada decyzja o lokalizacji drogi. Druga - gdy decyduje się jej ostateczny przebieg oraz kształt (ilość tuneli, wiaduktów czy estakad).
Dyrekcja dróg zapewnia, że robi wszystko zgodnie z prawem. Jednak problem polega na tym, że zgodnie z prawem polskim, nie unijnym - wytyka gazeta.
Nieekologiczne
To jednak nie wszystko. Jak wynika z notatki, do której dotarł „Dziennik”, ponad połowa inwestycji przecina tereny proponowane przez ekologów do objęcia ochroną programu Natura 2000. A Komisja Europejska przeważnie uwzględnia ich postulaty i dołącza te tereny do listy obszarów ściśle chronionych. Tak było choćby w przypadku obwodnicy w Dolinie Rospudy - przypomina "Dziennik".
Budowa dróg na tych obszarach jest bardzo ryzykowna, grozi bowiem stratą dofinansowania, a nawet nakazem rozbiórki. Dziś zagrożenie dotyczy projektów, na które przypada aż 55 proc. unijnych środków.
Źródło: Dziennik
Źródło zdjęcia głównego: TVN24