Jak niedawno jeszcze wspinało się z dnia na dzień, tak teraz pikuje. Srebro tylko dziś straciło 7 procent swej wartości, a od końca kwietnia, gdy cena kruszcu pobiła 31-letnie rekordy, straciło już 35 procent.
Cena srebra rosła niemal nieprzerwanie od sierpnia zeszłego roku, do końca kwietnia zyskując 170 procent. Wtedy kurs się załamał, a przez rynek przetaczają się kolejne fale wyprzedaży.
Tylko dziś kontrakty terminowe srebra zniżkowały o ponad 7 procent, po tym, jak w środę straciły blisko 9 procent. O 13.30 czasu polskiego uncja srebra (31,1 gram) była wyceniana na 32,37 dolarów, czyli o 7,7% mniej niż w środę. W kwietniu uncja kosztowała niemal 50 dolarów.
Jak zauważają analitycy, falę wyprzedaży wzmocniła nowojorska giełda towarowa. Ogłosiła ona radykalną podwyżkę depozytów zabezpieczających transakcje na instrumentach pochodnych. Ich wysokość wzrosła aż o 84 procent. Podobne kroki podjęła też giełda w Szanghaju.
Nieco bardziej, ale także spadek ceny dotknął w czwartek również złoto. Uncja tego kruszcu kosztuje w czwartek 1 480 dolarów, co oznacza cenę o prawie sto dolarów niższą od najwyższego w historii kursu z kwietnia.
Stosunkowo tania jest też ropa naftowa. Baryłka (159 litrów) surowca odmiany brent z Morza Północnego płaci się dziś 11 dolarów - o 1,5 proc. taniej niż wczoraj, Amerykańska ropa crude kosztuje zaś 96 dolarów - straciła od wczoraj ponad dwa procent.
Na dzisiejsze spadki według maklerów miały wpływ ogłoszone przez Międzynarodową Agencję Energii prognozy, według których przeciętne dzienne zapotrzebowanie na ropę wyniesie na świecie 1,29 mln baryłek dziennie, a nie 1,43 mln, jak prognozowano wcześniej.
Źródło: Handelsblatt
Źródło zdjęcia głównego: TVN24