Sprzedaż mieszkań z pierwszej ręki jest najlepsza od 2007 r., najczęściej szukamy lokali dwupokojowych, do 50 metrów kw. - uważają eksperci. Prognozują wzrost ich cen na koniec 2014 r. o 5 proc.; w najbliższych latach nie grozi nam bańka nieruchomościowa.
Jak powiedział dyrektor Polskiego Związku Firm Deweloperskich (PZFD) Konrad Płochocki, w pierwszym kwartale br. sprzedaż nowych mieszkań była najlepsza od 2007 roku. - W największych sześciu miastach deweloperzy sprzedali 11 tys. lokali, co oznacza, że w skali kraju było to blisko 20 tys. - podkreślił.
Płacą gotówką
Szef PZFD zwrócił uwagę, że w tym czasie najwięcej mieszkań kupowano za gotówkę. - Polacy wycofywali depozyty z banku i inwestowali je na rynku nieruchomości. Pomagają w tym niskie stopy procentowe. Poza tym rośnie stabilność miejsc pracy - tłumaczył. Dodał, że sprzedawały się lokale z każdego segmentu - od najtańszych z dofinansowaniem państwa w ramach rządowego programu "Mieszkanie dla Młodych", przez średniej jakości, po naprawdę całkiem luksusowe apartamenty. - Na koniec pierwszego kwartału w ofercie zostało poniżej 40 tysięcy lokali. Można szacować, że na koniec maja zeszła ona poniżej 38 tysięcy. To są nie tylko już gotowe mieszkania, ale też te, których budowa się rozpoczęła lub zacznie za chwilę - powiedział Płochocki. W sumie do sprzedaży zostało ok. 13 tysięcy już wybudowanych mieszkań. Dyrektor PZFD ocenił, że Polacy najczęściej szukają na rynku pierwotnym mieszkań dwupokojowych, do 50 metrów kw. Zauważył jednak, że w 2013 roku sprzedało się wiele większych lokali, które długo zalegały na rynku. Zgłaszały się po nie osoby, które już posiadały własne "M", ale chciały poprawić swoje warunki bytowe. Płochocki poinformował, że najlepszy wynik sprzedażowy notuje Warszawa. W ostatnich czterech kwartałach sprzedano tam powyżej 16 tys. mieszkań, podczas gdy długookresowy trend dla stolicy wynosi średnio 12 tys. lokali rocznie.
Jeszcze podrożeją
PZFD szacuje, że na koniec tego roku ceny mieszkań z pierwszej ręki wzrosną o ok. 5 proc. rok do roku. - Wynika to m.in. z tego, że ceny mieszkań na całym świecie odbijają. Według Międzynarodowego Funduszu Walutowego wzrosły one średnio o 3,1 proc. w 2013 r. - podkreślił. - Drugi powód to taki, że ceny lokali przez ostatnie lata spadały, pomimo rosnących wymagań technicznych. Teraz rosnące koszty budowy oraz cen ziemi spowodują stopniowy wzrost cen mieszkań - dodał. Ocenił, że w 2015 r. wzrost ten będzie wolniejszy - o ok. 3 proc. rok do roku. - Będzie on wymuszony dalszymi wzrostami kosztów budowy oraz zaostrzającymi się wymaganiami technicznymi budynków - wyjaśnił. Według niego wzrostowy trend cen utrzyma się przez trzy do pięciu lat. Płochocki uspokaja, że nie grozi nam bańka nieruchomościowa, gwałtowny wzrost cen nieruchomości z 2006 i 2007 r. - Deweloperzy mają dosyć dużą liczbę inwestycji w ofercie, które w miarę szybko są w stanie wprowadzić na rynek - powiedział.
"Największy plac budowy"
Jakub Potocki, analityk rynku nieruchomości w Lion's Banku zwrócił uwagę, że w ciągu ostatnich pięciu lat w Polsce rozpoczęto budowę ponad 732 tys. mieszkań, z czego 130 tys. w trzech największych miastach. - Warszawa była w tym czasie największym placem budowy. Powstało tam 62 tys. lokali. Na drugim biegunie jest Opole - tylko 1800 lokali - podkreślił. Niewiele buduje się też w Kielcach - w ciągu pięciu lat rozpoczęto budowę 3 tys. 707 mieszkań, w Gorzowie Wielkopolskim - 3 tys. 647, w Zielonej Górze - 3 tys. 324, a w Olsztynie - 3 tys. 154. Na rosnące marże kredytów hipotecznych zwrócił natomiast uwagę analityk Expandera Jarosław Sadowski. - Średnia marża kredytów z wysokim, 25-proc. wkładem własnym wynosi już 1,75 proc. Przy minimalnym, 5-proc. wkładzie przeciętna marża to 2,08 proc. Jeszcze na początku roku było to odpowiednio 1,65 proc. i 1,94 proc. - podkreślił. Sadowski przypomniał, że zgodnie z Rekomendacją S, od 1 lipca 2014 r. kredyty walutowe będą mogły być udzielane tylko w przypadku, gdy kredytobiorca uzyskuje dochody w tej walucie.
Autor: mn / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24