Rzecznik rosyjskiego Gazpromu Siergiej Kuprijanow oświadczył w czwartek, że przepływy gazu na Słowację są stabilne od 10 dni. Dzień wcześniej premier Słowacji Robert Fico informował, że dostawy gazu spadły o połowę.
Według Kuprjanowa przez przepompownię Użhorod na granicy Ukrainy ze Słowacją przepływa codziennie 48,1 miliona metrów sześciennych gazu.
Gazowa walka
Fico mówił w środę o największej dotąd redukcji dostaw gazu spośród zgłaszanych przez stronę słowacką w ostatnich tygodniach i uznał to za element walki politycznej. Jednocześnie zapewnił odbiorców, że państwowa firma SPP będzie ich zaopatrywać bez ograniczeń.
Reuters zwraca uwagę, że Słowacja, a także Polska dostarczają gaz Ukrainie w formie tzw. rewersu. Rosja odcięła dostawy tego surowca na Ukrainę w czerwcu, domagając się od Kijowa zaległych płatności. Agencja podkreśla, że ten rewers drażni Rosję, usiłującą zmusić Ukrainę do uregulowania zaległości.
Węgry też przykręciły kurek
Kilka dni temu dostawy gazu na Ukrainę bezterminowo wstrzymał węgierski operator FGSZ. Szef węgierskiego rządu Viktor Orban powiedział wtedy, że latem jego kraj mógł dostarczać Ukrainie gaz, ale teraz, kiedy Ukraina może być zaopatrywana przez Słowację, "Węgry muszą pilnować własnych interesów" i napełniać swe magazyny gazu. Poinformował, że Węgry zapewniły sobie porozumienie w sprawie zwiększonego importu gazu od rosyjskiego Gazpromu.
Fico zaakcentował, że Słowacja zamierza kontynuować dostarczanie gazu Ukrainie oraz zaznaczył, że w razie potrzeby jego kraj może pokrywać swe codzienne zapotrzebowanie na ten surowiec rewersem z Zachodu.
Reuters odnotowuje, że od września, gdy Unia Europejska zaczęła dostarczać gaz Ukrainie, rosyjski Gazprom wysyła do Polski, na Słowację, do Austrii i na Węgry mniej tego surowca niż wynoszą zamówienia.
Autor: //gry / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PressGPNS