Jeszcze w tym roku pod obrady Sejmu trafi projekt ustawy, który umożliwi objęcie zewnętrznym nadzorem finansowym Spółdzielczych Kas Oszczędnościowo-Kredytowych - pisze "Rzeczpospolita"
– Chcemy skończyć z wszelkimi wątpliwościami dotyczącymi funkcjonowania tych instytucji – zapowiedział Zbigniew Chlebowski, poseł PO. Szczegółów nie zdradził. Stanisław Kluza, szef Komisji Nadzoru Finansowego, który także jest zwolennikiem takiego rozwiązania uważa, że SKOK-i muszą być poddane takim samym rygorom jak np. banki spółdzielcze. – Trzeba określić kryterium kapitałowe, np. 1 mln euro w przypadku kas zrzeszonych i 5 mln euro w przypadku niezrzeszonych – wyjaśnił przewodniczący. Jego zdaniem, warto także wprowadzić postępowanie licencyjne i konieczność uzyskania zgody na obsadę kluczowych stanowisk w kasach.
Sami zainteresowani nie mówią "nie"
Tych zapowiedzi nie chcą na razie komentować sami zainteresowani. – Nie znamy tego projektu – mówił gazecie Andrzej Dunajski, rzecznik SKOK. Dodał jednak, że kasy nie sprzeciwiają się temu rozwiązaniu, o ile będzie ono uwzględniało odmienność kas od zwykłych banków.
SKOK liczą obecnie 1,6 mln członków, a ich aktywa sięgają blisko 7 mld zł. – Żadna złotówka nam powierzona nie jest zagrożona – zapewnił Dunajski. – Mamy korzystniejsze oprocentowanie niż w bankach, a powierzone nam oszczędności są bezpieczniejsze, bo objęte programem ochrony oraz funduszem stabilizacyjnym.
Powiązania SKOK-ów z politykami PiS-u
SKOK-i cieszą się dużym zainteresowaniem wśród klientów. Nie ograniczają się do oferowania tanich kredytów, pomagania najbiedniejszym i propagowania lokalnej samopomocy. Postawiły na masową konkurencję z bankami i zarabianie pieniędzy. W SKOK-ach oszczędza i pożycza pieniądze ponad półtora mln osób. Wartość udzielonych klientom pożyczek zbliża się zaś już do 5 mld zł. To tyle, ile ma średniej wielkości bank. Jednak SKOK-om właśnie z powodu ich misji parlament przyznał poważne przywileje, których inne instytucje finansowe nie mają.
Działalności SKOK-ów chcieli się przyjrzeć posłowie opozycji w poprzedniej kadencji przy okazji pracy komisji bankowej. Sławomir Nitras (PO) wysłał nawet doniesienie w sprawie powiązań polityków PiS ze SKOK-ami do Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Tłumaczył, że SKOK-i są finansowym zapleczem PiS, bo politycy tej partii w nich zarabiają, np. poseł Jędrzej Jędrych. Do lobbingu na rzecz SKOK-ów otwarcie przyznawał się przewodniczący komisji śledczej Artur Zawisza (PiS). Dostał od nich nawet wyróżnienie za szczególne zasługi. Podczas prac komisji okazało się też, że jeden z jej członków Jacek Kościelniak (PiS) współpracował z powiązaną ze SKOK-ami uczelnią w Sopocie.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: TVN24