W ubiegłym roku firmy chciały dać pracę prawie 200 tys. cudzoziemcom ze Wschodu. A ta liczba może wzrosnąć, bo zarówno resort pracy jak eksperci są zwolennikami dalszego otwierania rynku pracy dla osób spoza UE - - czytamy w "Dzienniku Gazecie Prawnej".
Rząd wprowadził ułatwienia w zatrudnianiu pracowników ze Wschodu w 2006 roku i stopniowo je rozszerzał. Obecnie polscy przedsiębiorcy mogą zatrudniać przez pół roku Ukraińców, Rosjan, Białorusinów, Mołdawian i Gruzinów w budownictwie i rolnictwie. Z danych resortu pracy wynika, że w II połowie 2007 roku polskie firmy złożyły 23 tys. takich oświadczeń, w 2008 roku – 156 tys., a w 2009 – 189 tys. – Sprawdza się uproszczona procedura zatrudniania cudzoziemców ze Wschodu, dlatego chcemy ją przedłużyć, aby obowiązywała także od przyszłego roku – zapowiada w rozmowie z "DGP" Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej.
Robią to, czego nie chcą Polacy
Eksperci chcą, aby cudzoziemcy ze Wschodu mogli pracować bez zezwolenia dłużej niż pół roku. Na przykład przez dziewięć miesięcy. – Prace na budowach trwają praktycznie przez cały rok, szczególnie gdy zima nie jest ostra. Gdyby nianie mogły dłużej pracować, to matki nie musiałyby szukać tak często opiekunek do dziecka – podkreśla Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego.
Resort pracy jest jednak sceptyczny. Tym bardziej, że bezrobocie w Polsce cały czas rośnie.
– Cudzoziemcy ze Wschodu nie zabierają pracy Polakom – uspokaja Mirosław Bieniecki z Caritas Polska i Instytutu Spraw Publicznych.
Podkreśla, że robią oni to, czego nie chcą robić Polacy. Nasi obywatele niechętnie wykonują niskopłatną i niedającą stabilizacji pracę sezonową, głównie w rolnictwie i sadownictwie, budownictwie, czy jako opiekunki i sprzątaczki. A tym głównie zajmują się u nas na przykład Ukraińcy. Oni podobnie jak inni cudzoziemcy są też tańsi od Polaków i bardziej mobilni.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu