- Rząd chcąc pomóc podatnikom wybrał najgorsze możliwe rozwiązanie. Pracodawcy utoną w PIT-ach - tak propozycje zmian w prawie podatkowym przerzucające na pracodawcę obowiązek rozliczenia pracownika komentowali w TVN CNBC Biznes przedstawiciel przedsiębiorców Jeremi Mordasewicz i ekspert podatkowy Andrzej Marczak.
We wtorek rząd poinformował, że chce, aby następny już formularz podatkowy rozliczający nasze tegoroczne dochody wypełnił za nas pracodawca. Pod warunkiem, że tego chcemy i korzystamy tylko z dwóch ulg: na dziecko i internetowej. Szef miałby też przelać jeden procent podatku na wskazaną przez nas instytucje charytatywną. Ma się to odbywać automatycznie, a jeśli będziemy chcieli rozliczyć się sami, to będziemy musieli o tym poinformować.
Według rządowych szacunków, z możliwości rozliczenia z urzędem skarbowym za pośrednictwem pracodawcy powinno skorzystać od 2 do 5 mln podatników.
A miało być łatwo i przyjaźnie...
Rząd chce ułatwić podatnikom rozliczanie się z podatków na koniec roku, ale wybrał najgorsze z możliwych rozwiązań przerzucając to rozliczenie na pracodawców morda o podatkach
- Rząd chce ułatwić podatnikom rozliczanie się z podatków na koniec roku, ale wybrał najgorsze z możliwych rozwiązań przerzucając to rozliczenie na pracodawców - mówi TVN CNBC Biznes Jeremi Mordasewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan.
Tłumaczy, że po zmianie, pracodawcy będą musieli rozliczać podatników ze wszystkimi ulgami, wysyłać pieniądze na wskazane instytucje charytatywne, zapoznać się z sytuacja rodzinna podatnika i za to wszystko będą dostawać trzy złote od rozliczonej głowy, co nijak się ma do kosztów całej akcji.
- W przypadku dużych firm, które zatrudniają setki pracowników i mają wyspecjalizowane służby finansowe będzie trzeba chociaż okresowo zatrudnić dodatkowych ludzi a poza tym dokonać zmian w systemach informatycznych, co również kosztuje - dodaje Mordasewicz.
Szef sporo się o nas dowie. Choć wcale tego nie chce
Podobnego zdania jest doradca podatkowy w firmie KPMG Andrzej Marczak. - Nie podoba mi się ten automatyzm, że pracodawca z automatu, co do zasady musi wszystkich rozliczyć. Chyba, że pracownik powie: "O nie. Nie chcę być uszczęśliwiany na siłę". Myślę, że jest to niepotrzebne - powiedział Marczak w TVN CNBC Biznes.
On również zwraca uwagę, jakie koszty i trudności pociągnie to za sobą. - To jest zmiana programów komputerowych, to jest zatrudnienie dodatkowych osób, to jest wzięcie na siebie dodatkowej odpowiedzialności - wylicza. - W przypadku np. ulgi internetowej trzeba sprawdzić adres zamieszkania na fakturach, w przypadku ulgi na dziecko - trzeba podać numer pesel, datę urodzenia. Będzie cała akcja składania oświadczeń - dodaje.
Nie tędy droga
Jeremi Mordasewicz jest wyraźnie roczarowany decyzją rządu, w którym nota bene biznes pokładał spore nadzieje. Według niego rząd poszedł kompletnie w drugą stronę od te, której oczekiwanie po nich przedsiębiorcy. - Po pierwsze należałoby uprościć system podatkowy. Po drugie mogliby w to być zaangażowani urzędnicy służb skarbowych, którzy wypełnialiby formularze w oparciu o dane dostarczone przez podatnika - radzi.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: TVN24