W czwartek prezydent Lech Kaczyński musi zdecydować o dalszych losach tzw. ustawy kominowej. Reguluje ona m.in. pensje prezesów państwowych spółek. Według nieoficjalnych informacji prezydent szykował się do jej zawetowania. Ale rząd, który forsuje nowelizację, ma już gotowy plan kontrataku - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Przyjęta przez Sejm w połowie czerwca nowelizacja ustawy o komercjalizacji miała być sztandarowym projektem resortu skarbu. Miała ułatwić i przyspieszyć proces sprzedaży spółek skarbu państwa.
Przede wszystkim jednak miała zmienić kontrowersyjną ustawę kominową, która ogranicza wysokość płac zarządów państwowych firm, którzy nie mogą zarabiać więcej niż sześciokrotność średniej pensji w sektorze przedsiębiorstw (czyli dziś ok. 19 tys. zł miesięcznie brutto).
Nowe przepisy pozwoliłyby radom nadzorczym oraz walnym zgromadzeniom akcjonariuszy spółek kontrolowanych przez Skarb Państwa samodzielnie ustalać wysokość wynagrodzeń dla zarządów spółek. "Kominówka" obejmuje prawie 700 spółek, m.in. takie giganty jak PKO BP, PZU, Lotos, Ruch SA czy Kompania Węglowa.
PO i SLD kontra prezydent?
W Sejmie za odrzuceniem projektu "dekominizacji" głosował Klub Lewicy. PiS nie głosował, bo jego posłowie demonstracyjnie opuścili salę obrad.
Z nieoficjalnych informacji gazety wynika, że prezydent chce zawetować ustawę. Aby odrzucić weto, koalicja PO-PSL potrzebuje głosów lewicy.
A równolegle z likwidacją "kominówki", rząd zobowiązał się do likwidacji ustawy o negocjacyjnym systemie kształtowania przyrostu przeciętnych wynagrodzeń u przedsiębiorców z 1994 roku, czyli tzw. ustawy popiwkowej, która blokuje możliwość swobodnego wzrostu płac pracowników w państwowych spółkach i umożliwia ich regulowanie jedynie w drodze negocjacji po ustaleniu tzw. wskaźnika przyrostu przeciętnego miesięcznego wynagrodzenia.
Klub Lewicy od dawna domagał się jej zniesienia.
Źródło: Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: TVN24