W ubiegłym roku japońska gospodarka urosła mniej niż oczekiwano. PKB wzrósł w czwartym kwartale 2013 r. o 1 proc. w ujęciu zannualizowanym. Szacunki mówiły o 2,8-procentowym wzroście. Przyczyn tak słabych wyników należy szukać w słabszej konsumpcji, niższych nakładach inwestycyjnych oraz mniejszym eksporcie.
Dane prowokują pytania o trwałość ożywienia gospodarczego w Japonii i o skutki prowadzonej od niemal roku polityki rządu Shinzo Abe, tzw. abenomiki. - Rozczarowujące dane są odzwierciedleniem limitów narzuconych przez "abenomikę". Bodziec fiskalny i monetarny może zrobić tylko tyle, bez faktycznej zmiany konkurencyjności japońskiej gospodarki - uważa ekonomista Takuji Okubo.
Duże zmiany
Od czasu objęcia rządu premier Japonii Shinzo Abe wdrożył agresywny program mający na celu rozruszanie gospodarki. Rząd zwiększył wydatki, drukując pieniądze i wprowadzając reformy strukturalne m.in. na rynku pracy.
Osłabił też wartości japońskiej waluty, co miało pobudzić eksport japoński produktów, takich jak samochody. W zeszłym roku jen stracił ok. 18 proc. w stosunku do dolara, jednak impuls eksportowy jest ograniczony. Pociągnęło to też za sobą wzrost importu, głównie paliwa, co powoduje coraz większy deficyt handlowy.
Wzrostowi szkodzi też podniesienie podatków, które miało pomóc w ograniczeniu długu finansów publicznych.
Okubo prognozuje, że Japonia wpadnie w recesję w 2015 roku.
Autor: mn//bgr / Źródło: BBC News