Paliwo warte nawet dwa miliony złotych mogło zostać skradzione z rurociągów PERN, zanim doszło do grudniowej awarii i wycieku do Wisły. Śledztwo w tej sprawie wszczęła prokuratura we Włocławku.
Zawiadomienie o podejrzeniu kradzieży paliwa złożył odwołany niedawno zarząd Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych "Przyjaźń" w Płocku. Po analizie dokumentów śledczy zdecydowali o połączeniu tej sprawy z toczącym się postępowaniem w sprawie wycieku i zatrucia wód Wisły w grudniu 2007 roku.
Ktoś podłączył się do rury?
W piśmie skierowanym do prokuratury poprzedni zarząd PERN sugeruje, że wyciek z rurociągu mógł być nieprzewidzianym skutkiem kradzieży paliwa, której dokonano wcześniej. Obliczanie strat po grudniowej awarii ujawniło, że w bilansie operatora rurociągów brakuje nie tylko znacznej ilości oleju opałowego, który zatruł rzekę, ale także benzyny wartej ok. dwóch mln zł.
Rzecznik prasowy PERN Eugeniusz Góra powiedział, że do czasu szczegółowego zapoznania się ze sprawą przez nowy zarząd, spółka nie będzie jej komentowała. Były prezes PERN Artur Zawartko odmówił komentarza powołując się m.in. na tajemnicę postępowania prokuratorskiego, w ramach którego został już przesłuchany.
Wskutek awarii, do której doszło 10 grudnia, do Wisły przedostało się około 40 metrów sześciennych oleju opałowego. Z głównego koryta rzeki strażakom udało się zebrać tylko około 15 proc. substancji. Wartki nurt i silny wiatr spowodował, że olej osiadł w zakolach rzeki.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24