Polacy najwcześniej w Unii Europejskiej zostają emerytami - to najbardziej namacalny efekt funkcjonowania w naszym kraju systemu wcześniejszych świadczeń. Projekt ustawy, który za tydzień ma przyjąć rząd, ponad dwukrotnie zwiększa liczbę uprawnionych do pomostówek, czyli wcześniejszych emerytur dla wydzielonych zawodów.
Pracujemy znacznie krócej niż reszta Europy: mało kto przechodzi na emeryturę po przekroczeniu 60 lat w przypadku kobiet i 65 - mężczyzn. Polki odchodzą na emeryturę średnio już w wieku 55,2 lat, zaś mężczyźni - 57. Do tego z roku na rok jest coraz gorzej - alarmuje "Dziennik". W ostatnich 10 latach średni wiek przejścia na emeryturę obniżył się o ponad 3 lata.
Państwa na to nie stać
Utrzymywanie przywilejów dla ponad 100 grup zawodowych kosztuje budżet państwa krocie. W 2007 r. wydatki publiczne na wcześniejsze emerytury wyniosły 27,8 mld zł. To kwota dopłacona z budżetu do systemu ZUS i KRUS.
- To oznacza, że każdy pracujący Polak dopłacał do 'młodych emerytów' 210 zł miesięcznie - ocenia Wiktor Wojciechowski, ekonomista fundacji FOR Leszka Balcerowicza.
Przywilejami nowych emerytur pomostowych zostaną objęci piloci, hutnicy, dokerzy i maszyniści, tancerze zawodowi, kierownicy pociągów PKP, funkcjonariusze Straży Ochrony Kolei, dyspozytorzy ruchu metra, nauczyciele szkół specjalnych, personel domów opieki społecznej. W sumie 60 tzw. stanowisk pracy. Przywileje stracą nauczyciele liceów i podstawówek, część kolejarzy, dziennikarze. pomostówki 2008
Bez reformy wcześniejszych emerytur będzie jeszcze gorzej. Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej szacuje, że jeżeli nie zostaną wprowadzone zmiany, na finansowanie wcześniejszych emerytur trzeba by znaleźć w budżecie w latach 2020-2025 około 4-4,5 mld zł.
270 tys. zamiast 130 tys. młodych emerytów
Jak dowiaduje się "Gazeta Wyborcza", według założeń nowelizacji, jaką rząd ma przyjąć w przyszłym tygodniu, prawo do pomostówek (a więc prawo do kończenia pracy na pięć lat przed ustawowym wiekiem emerytalnym: kobiety w wieku 55 lat, mężczyźni 60) będzie miało 270 tys. osób. To duże ustępstwo ze strony rządu. Pierwotny projekt przewidywał przywileje tylko dla 130 tys. osób.
Wśród szczęśliwców znaleźli się m.in.: piloci, hutnicy, dokerzy i maszyniści. W ostatniej chwili wpisano na listę też tancerzy zawodowych, kierowników pociągów PKP, funkcjonariuszy Straży Ochrony Kolei, dyspozytorów ruchu metra, nauczycieli szkół specjalnych, personel domów opieki społecznej. W sumie 60 tzw. stanowisk pracy. Przywileje stracą nauczyciele liceów i podstawówek, część kolejarzy, dziennikarze.
Związkowcy nadal protestują
Aby wprowadzić reformę w życie, rząd od czerwca negocjował jej warunki ze związkowcami. Ci za każdym razem mówili jednak "nie". Odpowiedzialne za emerytury Ministerstwo Pracy - jak pisze "GW" - ma już tego dość. W ostatnich dniach przygotowało projekt, z którego nie zamierza ustępować o krok.
We wtorek rząd miał przedstawić projekt na spotkaniu ostatniej szansy w Komisji Trójstronnej. Porozumienia jednak nie będzie.
- Nie zrezygnujemy ze swoich postulatów - zapewnia Jan Guz, szef OPZZ.
Związek zapowiada, że będzie namawiać posłów do odrzucenia rządowych propozycji. Według Jana Guza, obecne wczesne emerytury powinny obowiązywać przynajmniej do 2011 r. Jego zdaniem, prawo do przywilejów powinno mieć nadal blisko 800 tys. osób z ponad 100 zawodów. Takich praw nie ma nikt w Europie.
Związkowcy chcą, by pomostówkę miał każdy, kto pracuje w trudnych warunkach. Resort pracy nie jest taki hojny. - Jesteśmy za pomostówkami, ale tylko dla osób, które przynajmniej jeden dzień pracowały przed reformą, czyli przed 1999 r. - mówi wiceminister pracy Agnieszka Chłoń-Domińczak. Młodsi - jej zdaniem - nie muszą do emerytury pracować w swoim zawodzie, mogą się przekwalifikować.
Nawet jeśli porozumienia nie będzie, rząd i tak w najbliższy wtorek zamierza przyjąć projekt nowelizacji ustawy i wysłać ją do Sejmu. Oszczędności w wydatkach przewidziano już w budżecie na przyszły rok. Dotacja do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych ma się zmniejszyć o ponad 2 mld zł. FUS dostanie z budżetu blisko 31 mld zł.
Kto za to zapłaci?
Jeśli udałoby się ograniczyć przywileje dla "młodych emerytów" - wystarczy dodatkowy miliard. Emerytury i tak pochłaniają gigantyczne pieniądze. ZUS szacuje, że w latach 2009-2013 na wypłaty emerytur państwo będzie musiało dopłacić 158 mld zł. To niemal dwie trzecie rocznego budżetu naszego kraju.
W przyszłości może być jeszcze gorzej, bo społeczeństwo się starzeje. Dziś mamy 6,2 mln emerytów, a według szacunków GUS w 2013 r. będzie ich 7 mln. To efekt tego, że ogromna rzesza ludzi urodzonych w latach powojennych przejdzie na emeryturę.
Jak zatem utrzymać tę armię nowych emerytów? Wiktor Wojciechowski proponuje dwie metody. Po pierwsze: radykalną reformę świadczeń przedemerytalnych, czyli właśnie rozwiązania dotyczące emerytur pomostowych. Po drugie: rozmaite działania rządu zachęcające społeczeństwo do posiadania większej liczby dzieci, po to by w przyszłości na zwiększającą się liczbę emerytów miał kto pracować.
Źródło: Dziennik, Gazeta Wyborcza
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu