Kolejna spółka, która przed wojną była gigantem polskiej gospodarki, chce wrócić do życia - pisze "Puls Biznesu". Chodzi o warszawskie Towarzystwo Przemysłowe Zakładów Mechanicznych Lilpop, Rau i Loewenstein - międzywojennego producenta maszyn.
Powstały w XIX wieku Lilpop był największym warszawskim zakładem przemysłowym w II Rzeczpospolitej. Po wojnie majątek firmy został znacjonalizowany, a dziś najważniejszą pozostałością po firmie są ocalałe budynki biurowe na Woli.
Jak Feniks z popiołów?
Teraz spółka chce wrócić na rynek. Na 4 marca zwołała walne zgromadzenie jej akcjonariuszy, które podejmie decyzję w sprawie podwyższenia kapitału.
- Jeśli akcjonariusze się zgodzą, kapitał zostanie podwyższony do 0,5 mln zł, by możliwe było wpisanie firmy do Krajowego Rejestru Sądowego - mówi "PB" Antoni Feldon, prezes zakładów Lilpopa. A co dalej? Zarząd skąpi szczegółów. - Trzeba najpierw robić, potem mówić - ucina Feldon. Sugeruje jednak, że rozważany jest powrót do przedwojennego profilu działalności.
I zdradza determinację w działaniu. Feldon zasiada także w radzie nadzorczej Warszawskiego Towarzystwa Fabryk Cukru, także dużej przedwojennej spółki, która skończyła podobnie jak Lilpop. Teraz Towarzystwo myśli o wejściu na NewConnect i pozyskaniu stamtąd pieniędzy na... wszczęcie postępowań w związku z roszczeniami wobec Skarbu Państwa.
Podobne zamiary ma Modrzejów-Hantke Zjednoczone Zakłady Górniczo-Hutnicze, czy koncern górniczo-hutniczy Giesche. W przypadku tej ostatniej firmy kilka osób w ostatnim czasie zostało zatrzymanych przez ABW pod zarzutem próby wyłudzenia majątku od Skarbu Państwa.
Źródło: Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.pl