Prezydent Bronisław Komorowski zawetował ustawę o nasiennictwie zawierającej przepisy dotyczące GMO. Jak tłumaczył, wbrew swojemu celowi, nie dostosowuje ona polskiego prawa do unijnego. - Prawo niezgodne z unijnym nie może być procedowane - mówił.
- Rządowa ustawa o nasiennictwie miała doprowadzić do zgodności prawa polskiego unijnym. Argumentem za przyjęciem była decyzja Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości i uniknięcie kary finansowej. Tyle, że w parlamencie została zmieniona. Minister Mikołaj Dowgielweicz powiedział o niej, że jest niezgoda z prawem europejskim. Prawo niezgodne z prawem UE nie powinna być procedowane w polskim Sejmie. Jeśli w takim kształcie ustawa doszła do mnie, to ja ją wetuję - powiedział prezydent.
Podkreślił, że przy pracy nad ustawą nie podjęto próby debaty publicznej, a duża część społeczeństwa ma zastrzeżenia do GMO.
- Ja ich nie podzielam, ale one są - mówił dodając, że nowy parlament musi przepisy poprawić i ”rozwiać te lęki”. - Jeśli parlament przyjmie moje weto, to w trybie natychmiastowym skieruję projekt ustawy o nasiennictwie bez kontrowersyjnych elementów o GMO - powiedział.
Tak czy nie?
Już wcześniej po ubiegłotygodniowych konsultacjach w sprawie ustawy prezydent oświadczył, że dokument to ”bubel legislacyjny”. Podkreślał, że w parlamencie w ostatnim momencie do ustawy ”wrzucono” kontrowersyjne zapisy dotyczące GMO. Przedstawiciele jego Kancelarii oceniali, że wprowadzają one ”chaos prawny”.
W czasie swoich konsultacji Komorowski podkreślał jednak, że ”nie znajduje żadnego potwierdzenia”, że żywność GMO jest niezdrowa, i że ”nie istnieją żadne naukowe dowody na jej szkodliwość”.
Powrót do punktu wyjścia
Obecnie polskie prawo zabrania obrotu roślinami genetycznie modyfikowanymi. Rolnik może je kupić np. za granicą i zasiać na własny użytek.
Od ponad półtorej roku w parlamencie trwają prace nad specjalną ustawą regulującą kwestię GMO - od nasion po rośliny. Jak tłumaczył kilka tygodni temu w Sejmie wiceminister rolnictwa Jarosław Wojtowicz, przepis dotyczący GMO został wprowadzony do ustawy o nasiennictwie z powodu orzeczenia Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, który stwierdził, że obowiązujący zakaz obrotu i rejestracji takich upraw jest niezgodny z unijnym prawem. Z powodu tego zakazu grożą Polsce wysokie kary finansowe (za niedostosowania naszego prawa do unijnego).
Dlatego w rządowym projekcie ustawy o nasiennictwie znalazł się zapis, który przyjmował unijny rejestr nasion, w tym genetycznie modyfikowanych. Ta sama ustawa przewidywała jednak, że minister rolnictwa mógł rozporządzeniem wykreślać te, co do których były udokumentowane uwagi np. dotyczące szkodliwości dla zdrowia. Projekt regulował też przepisy dotyczące wytwarzania nasion genetycznie modyfikowanych oraz ich etykietowania i oznaczania.
Na etapie prac w Sejmie, posłowie wykreślili jednak wszystkie zapisy dotyczące GMO. W efekcie, projekt ustawy, który trafił do prezydenta nie reguluje sprawy upraw genetycznie modyfikowanych, choć też ich nie zakazuje. Określa jedynie tryb rejestracji i wytwarzania ”materiału siewnego”, głównie tradycyjnych odmian.
Po sejmowych poprawkach pozostała więc ustawa o nasiennictwie, która nie reguluje kwestii GMO. I wciąż grożą nam kary za niedostosowanie prawa.
mac/mkg//mat/kdj
Źródło: PAP