Rada nadzorcza British Petroleum nie zdecydowała o tym, by odwołać ze stanowiska prezesa Tony'ego Haywarda. Tak brytyjski koncern paliwowy dementuje doniesienia mediów i agencji informacyjnych.
Według między innymi "The Times", Bloomberga i "The Wall Street Journal", klamka już zapadła, a rada nadzorcza BP miałaby oficjalnie odwołać Haywarda ze stanowiska jeszcze w poniedziałek - na spotkaniu poświęconym wynikom kwartalnym spółki. BP publikuje je we wtorek.
Według agencji Bloomberg, powołującej się na dwie osoby zbliżone do sprawy, Brytyjczyka na stanowisku prezesa BP ma zastąpić Amerykanin Robert Dudley. Obecnie jest on szefem jednostki odpowiedzialnej za usuwanie skutków wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej. Robert Dudley może stać się pierwszym w historii amerykańskim prezesem koncernu BP, a według Bloomberga funkcję miałby objąć od pierwszego października bieżącego roku.
Co przemawia za zmianą
Analitycy są zdania, że amerykański prezes BP mógłby lepiej niż Brytyjczyk radzić sobie z negocjacjami z Waszyngtonem w sprawie usuwania skutków wycieku ropy w Zatoce Meksykańskiej.
Jak napisał brytyjski "The Times", Hayward miałby opuścić firmę z odprawą wartą 18,2 miliona dolarów.
Wyciek ropy ze złoża pod dniem Zatoki Meksykańskiej to największa w historii USA katastrofa ekologiczna. Każdego dnia, od kwietnia, do morza mogło wypłynąć ponad 8 tysięcy ton ropy naftowej. Wyciek, do którego doszło 20 kwietnia w wyniku wybuchu na paltformie wiertniczej, zatrzymano dopiero po 85 dniach, 16 godzinach i 25 minutach.
Źródło: TVN CNBC Biznes
Źródło zdjęcia głównego: EPA