Nowy premier Francji Manuel Valls zapowiedział w środę kontynuację polityki oszczędności, zamrożenie świadczeń socjalnych i pensji w sektorze publicznym. Zapewnił, że Francja "dotrzyma swych obietnic" wobec UE w kwestii redukcji deficytu budżetowego.
Rząd musi do roku 2017 poczynić oszczędności w wydatkach publicznych rzędu 50 mld euro, by zredukować deficyt do poziomu 3 proc. PKB - oświadczył szef rządu.
Zaciskanie pasa
Po raz pierwszy od ogłoszenia w styczniu przez prezydenta Francois Hollande'a głównych założeń planu oszczędności Valls wyartykułował w sposób bardziej szczegółowy projekt zaciskania pasa. Od 2015 do 2017 roku państwo będzie musiało zaoszczędzić 18 mld euro, samorządy regionalne - 11 mld euro, a 21 mld euro zostanie zaoszczędzone na osłonach społecznych. Zamrożone zostaną więc emerytury i świadczenia socjalne - z wyłączeniem najskromniejszych uposażeń. Wydatki państwa zostaną uszczuplone poprzez redukcję zatrudnienia w sektorze publicznym - nie będzie jednak zwolnień w szkolnictwie, wymiarze sprawiedliwości i policji. Aby zrekompensować tę politykę oszczędności "najuboższym podatnikom", Valls zapowiedział wprowadzenie do czerwca tego roku "specjalnych środków fiskalnych" na rzecz najbiedniejszych gospodarstw - premier nie podał jednak żadnych szczegółów tego projektu.
Uratuje gospodarkę?
- Więcej miejsc pracy to priorytet numer jeden - podkreślił. - Zredukowanie deficytu to stworzenie pola manewru, które pozwoli inwestować i zapewnić nam przyszłość, to też zapewnienie trwałości naszego modelu społecznego i modernizacji naszych służb publicznych - wyjaśnił Valls, który sam przedstawił ten projekt dziennikarzom po posiedzeniu rządu. Zadłużenie państwa krępuje nam ręce i odbiera nam niezależność - powiedział premier i przypomniał, że dług publiczny Francji, który w roku 2002 wynosił 50 proc. PKB, w roku 2012 osiągnął 90 proc. Premier podkreślił też, że rząd musi działać szybko, i zapowiedział, że projekt budżetowy zostanie poddany pod głosowanie Zgromadzenia Narodowego 30 kwietnia, a następnie przedstawiony w Brukseli.
Będzie bunt?
Przedstawiony przez Vallsa program źle przyjęło lewe skrzydło rządzącej Partii Socjalistycznej oraz radykalna, opozycyjna lewica. Zapowiedziane działania są "nie do zaakceptowania zarówno pod względem formy, jak i treści" - powiedział socjalistyczny deputowany Christian Paul. Uzyskanie aprobaty Zgromadzenia Narodowego dla tego "pakietu stabilizacyjnego" Vallsa będzie trudne - komentuje AFP, przypominając, że część socjalistycznych deputowanych jest źle usposobiona do premiera, którego nazywają "socjalliberałem".
Autor: msz/klim/ / Źródło: PAP