- W dzisiejszej sytuacji na świecie, w Europie i w Polsce, proponowanie tego typu wydatków byłoby uczciwe względem roszczących i bardzo nieuczciwe w stosunku do reszty - tak premier Donald Tusk skomentował zawieszenie przez rząd procesu wprowadzania ustawy o reprywatyzacji. - Nie mam żadnych wątpliwości, że w czasie sprzyjającym będziemy Sejmowi proponowali tę ustawę - dodał.
Z podanych w czwartek informacji resortu skarbu wynika, że z powodów finansowych nie może być przeprowadzony przygotowany projekt ustawy mający zapewnić symboliczne rekompensaty osobom, których mienie zabrano w PRL m.in. właścicielom dworów, pałaców i przedsiębiorstw. Mogłoby to spowodować, jak podało ministerstwo, przekroczenie dozwolonej przez UE bariery długu publicznego w stosunku do PKB.
Prace nad projektem trwały od 2008 roku
"Nie mógłbym spojrzeć ludziom w oczy"
Premier Donald Tusk tłumaczył w piątek, że wprowadzenie w życie tej ustawy wiązałoby się z wzięciem na siebie przez państwo polskie zobowiązania wypłaty dziesiątków miliardów zł w najbliższych latach.
- Przygotowywaliśmy tę ustawę w najlepszej wierze w czasie, kiedy wiedzieliśmy, że sytuacja finansowa umożliwi nam wprowadzenie jej w życie. Teraz, po załamaniu się finansów na świcie i narastaniu potrzeby dyscypliny finansowej w Polsce, nie mogę spojrzeć ludziom prosto w oczy i powiedzieć, że musimy ciąć jeszcze tu i tu, zabrać tu i tu, po to, żeby móc zrealizować tę ustawę - powiedział. - Nie mam żadnych wątpliwości, ze w czasie sprzyjającym będziemy Sejmowi proponowali tę ustawę. Biorę na siebie zatrzymanie tego procesu - dodał.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24