Rynki finansowe pozytywnie zareagowały na informacje o zwycięstwie przeciwników niepodległości w szkockim referendum. Perspektywa dalszej dewolucji budzi jednak niepokój ekspertów.
W reakcji na opowiedzenie się Szkotów za pozostaniem w Wielkiej Brytanii w czwartkowym referendum wzrost zanotowały zarówno londyńska giełda jak i kurs funta.
Rekordowe poziomy
Na rynkach azjatyckich, które pracowały w momencie podawania wyników referendum, kurs funta do euro sięgnął rekordowego poziomu od dwóch lat - informuje "The Guardian". Brytyjska waluta umocniła się także w stosunku do dolara. Pozytywnie zareagowała także londyńska giełda, która na otwarciu zanotowała wzrost o 44 punkty, choć zdaniem ekspertów cytowanych przez "Guardiana" spodziewano się nawet lepszego wyniku. Najbardziej wzrósł kurs akcji Royal Bank of Scotland, który kilka dni temu zapowiedział, że w przypadku decyzji o niepodległości przeniesie swoją siedzibę z Edynburga do Londynu. Tym, co wciąż budzi pewien niepokój, jest - zdaniem ekspertów - niedawna zapowiedź dalszej dewolucji, czyli przekazania szerszych kompetencji przez brytyjski rząd szkockim władzom autonomicznym. Mają one objąć także uprawnienia w zakresie podatków, co najbardziej niepokoi rynki finansowe.
Ulga dla gospodarki
- Brytyjska gospodarka, większość przedsiębiorstw i rynki finansowe z pewnością odetchną z ulgą na widok wyników referendum, tym bardziej, że wyniki są nawet korzystniejsze, niż sugerowały przedreferendalne sondaże - komentuje dla "Guardiana" Howard Archer, główny ekonomista IHS Economics. Według niego opowiedzenie się za niepodległością wywołałaby nieuchronnie poważne krótkookresowe reperkusje zarówno dla brytyjskiej, jak i szkockiej gospodarki. Jak donoszą brytyjskie media, w pogotowiu od wczesnych godzin porannych, kiedy oczekiwano na wyniki referendum, był m.in. naczelnik Banku Anglii Mark Carney. Dotychczas jednak bank nie wydał żadnego oficjalnego oświadczenia po ogłoszeniu wyników referendum. Przed nadmiernym optymizmem przestrzega jednak główny ekonomista brytyjskiego Ernst & Young Mark Gregory. "Głosowanie przeciw niepodległości niekonieczni musi oznaczać powrót do normalnego funkcjonowania rynków i instytucji finansowych. Wynik referendum jest jednocześnie początkiem negocjacji w sprawie dalszej dewolucji. Do tego trzeba pamiętać także o przyszłorocznych wyborach parlamentarnych i perspektywie referendum w sprawie wystąpienia Wielkiej Brytanii z Unii Europejskiej" - twierdzi Gregory w opublikowanym dziś rano komentarzu.
Oczekiwanie inwestorów
Jego zdaniem wszystko to sprawia, że inwestorzy wciąż będą z niepokojem oczekiwać kolejnych informacji na temat ewentualnych zmian w brytyjskim systemie konstytucyjnym. - Zarówno rząd, jak i biznes muszą działać szybko, by upewnić się, że Wielka Brytania pozostanie nadal jednym z preferowanych rynków dla krajowych i zagranicznych inwestorów. Ma to szczególne znaczenie w obecnych czasach, gdy polityczna niestabilność w dużej mierze wpływa na decyzje inwestycyjne - dodaje Mark Gregory. Według ekspertów Ernst & Young z listy znaków zapytania odnośnie przyszłości brytyjskiej gospodarki można wykreślić kwestię waluty. Pozostają jednak kluczowe pytania o przyszłe zmiany prawne, w tym przede wszystkim podatkowe.
Autor: ToL / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: shutterstock.com